A babunia mówiła:
– Królewna zabrała z sobą swego maleńkiego męża i zbudować kazała wielki wspaniały pałac o siedmiu bramach. Tam zamieszkała i zaczęła wychowywać chłopca.
Podskoczyłem kilka razy w łóżku, silnie objąłem ramionami poduszkę i spytałem:
– Cóż dalej?
– Malec chodził do szkoły, uczył się wielu rzeczy od różnych nauczycieli, a gdy wyrósł trochę, pytali go koledzy:
„Któż to jest owa piękna dama mieszkająca z tobą w pałacu o siedmiu bramach?”.
Mały chłopiec bramiński sam był ciekaw, kim była owa dama. Ale pamiętał tylko, że pewnego dnia zbierał suche gałęzie, a potem uczyniło się jakieś zbiegowisko. Wszystko to stało się niezmiernie dawno… doprawdy nie mógł sobie przypomnieć szczegółów.
Minęło pięć lat. Koledzy pytali go ciągle:
„Kto jest owa piękna dama z pałacu o siedmiu bramach?”.
Razu pewnego chłopiec wrócił ze szkoły do domu pogrążony w smutku i powiedział do królewny:
„Koledzy pytają mnie ustawicznie, kim jest owa piękna dama z pałacu o siedmiu bramach, a ja nie wiem, co odpowiedzieć! Powiedzże mi, kim jesteś?”.
Królewna odparła:
„Zaczekaj… przyjdzie dzień, w którym się dowiesz!”.
Chłopiec pytał odtąd codziennie: „Ktoś jest, piękna damo?”, a królewna powtarzała niezmiennie: „Zaczekaj… przyjdzie dzień…”.
I znowu minęły trzy czy cztery lata.
Nareszcie poczęło synowi bramina brakować cierpliwości i rzekł: „Jeśli mi dzisiaj nie powiesz, kim jesteś, piękna damo, wiedz, że niezwłocznie opuszczę ten pałac o siedmiu bramach”.
Na to odpowiedziała:
„Powiem ci jutro!”.
Gdy tylko nazajutrz młodzieniec wrócił ze szkoły, natychmiast począł prosić:
„Powiedz mi nareszcie!”.
„Powiem ci dzisiaj w nocy, po wieczerzy, gdy będziesz leżał w łóżku”.
„Dobrze!” – odparł i jął liczyć godziny dzielące go od nocy.
A królewna przysuła1 łoże jego białym kwieciem, napełniła wonnym olejem złotą lampę, zapaliła i postawiła u wezgłowia. Potem przystroiła włosy, wzięła przecudną szafirową szatę i usiadłszy, jęła liczyć godziny dzielące ją od nocy.
Kiedy małżonek królewny ukończył wieczerzę, nie mogąc nawet jeść skutkiem wzburzenia i niecierpliwości, i wreszcie znalazł się w złocistym łożu przysutym białym kwieciem, rzekł do siebie:
„Tej nocy niezawodnie dowiem się, kim jest piękna dama z pałacu o siedmiu bramach”.
Królewna posiliła się resztkami potraw, które pozostawił małżonek, a potem udała się, idąc powoli do komnaty sypialnej. Tej nocy miała dopełnić przyrzeczenia i powiedzieć mu, kim jest.
Kroczyła z wolna po stopniach ku łożu, a stanąwszy, pochyliła się nad młodzieńcem. Nagle spostrzegła, iż wąż skryty w kwiatach ukłuł jadowitym żądłem jej małżonka. I oto syn bramina, młodziuchny mąż jej, leżał na posłaniu z kwiatów blady, cichy i martwy…
Serce mi bić ustało nagle i spytałem zdławionym szeptem:
– I co dalej?
– Co dalej… – powtórzyła babunia jak echo.
Nie warto, zaprawdę, snuć dalej bajki. W miarę opowiadania stałaby się coraz to niemożliwszą i nie zaspokoiła nikogo.
Siedmioletni chłopczyna nie wiedział, że… o ile istnieje coś dalej… poza grobem, żadna babunia ani prababunia tego opowiedzieć nie może.