Kostenlos

Jak sprzedał konia i przez las wracał

Text
Als gelesen kennzeichnen
Schriftart:Kleiner AaGrößer Aa

– Jak go ściśnie bieda, to mi wtedy sprzeda! – przypomniał sobie kupiec stare porzekadło i zaczął obmyślać, jak by tu gospodarza na majątku ukrzywdzić.

Zbliżała się pora targów końskich w niedalekim mieście, no i gospodarz miał zamiar sprzedać jednego ze swych koni. Spodziewał się dostać za niego niezłą cenę, bo koń był zdrowy, silny, zadbany. Ale też nie zamierzał sprzedawać swojego konia byle komu, chciał go oddać w dobre ręce, żeby zwierzę nie zaznało głodu, bicia, poniewierki od żadnego okrutnika.

Już z początku trafili mu się jacyś klienci. Ale źle im z oczu patrzyło, nie wyglądali na dobrych ludzi, a tak jakoś kręcili z ceną, tak mącili, na co im koń potrzebny, że w końcu tylko czas z nimi stracił. Ale potem trafił w końcu na odpowiedniego kupca, który mu się spodobał i dobił z nim targu.

Wraca gospodarz z jarmarku, zadowolony, że konia dobrze sprzedał, za pazuchą pieniądze szeleszczą. Tylko nie wiadomo jak tyle czasu mu zeszło, bo już słońce zachodzi. A droga przez las prowadzi, więc coraz ciemniej się robi; tylko z boku jeszcze, nad samą ziemią jakiś promień między pniami drzew błyśnie, a i to coraz słabszy. Więc kroku przyspiesza, bo jakoś niemiło się czuje. Ale i tak jeszcze sporo mu drogi przez las zostało, a już czarna noc dokoła.