Buch lesen: «Zając i jeż»
Powiastka ta wydać się może trochę nieprawdopodobną, a jednak jest prawdziwą, a mój dziadek, któremu ją zawdzięczam, zwykł był mawiać, jeżeli coś opowiadał z przejęciem:
– Prawdziwą musi być, mój drogi, bo inaczej nie mógłbym wam jej powtarzać.
A rzecz się miała tak:
W pewien świąteczny poranek jesienią stał jeż przed wrotami swojego domku, ręce założył jedną na drugiej, przyglądał się figlom porannego wiatru i pośpiewywał sobie piosenkę. Ale przyszło mu na myśl, że mógłby przejść się nieco po polu i przyjrzeć się zarazem, co też dzieje się z jego rzepą. I oto odwrócił się, drzwi domku zamknął i puścił się w drogę na pole.
Odszedł jeszcze niedaleko, gdy mu się trafia zając. Jeż powitał go przyjaźnie: „Dzień dobry”! Ale zając był bardzo dumnym panem, na pozdrowienie nie odpowiedział, lecz tylko poruszył nosem i zapytał:
– Cóżeś tak wcześnie wybrał się w pole?
– Idę na przechadzkę – odparł jeż. – Na przechadzkę? zaśmiał się drwiąco zając. – Sądziłem, że mógłbyś swych krzywych nóg używać do czegoś lepszego.