Kostenlos

Gargantua i Pantagruel

Text
0
Kritiken
Als gelesen kennzeichnen
Schriftart:Kleiner AaGrößer Aa

Rozdział trzydziesty szósty. Jako Dzikie Kiełbaski uczyniły zasadzkę przeciw Pantagruelowi

Gdy to mówił Ksenomanes, brat Jan ujrzał dwadzieścia pięć albo trzydzieści młodych Kiełbasek niewielkiej tuszy, jak żwawym krokiem maszerowały od portu, cofając się do swego miasta, fortecy, zamku i zwodzonych mostów; zaczem rzekł do Pantagruela:

– Będzie tu jeszcze kram, przewiduję to. Te czcigodne Kiełbaski mogły przypadkiem wziąć was za Popielca, jakkolwiek w niczym nie jesteście doń podobni. Dajmy pokój ładowaniu brzuchów i gotujmy się, aby im dać należyty odpór.

– To nie jest tak głupie, co mówisz – rzekł Ksenomanes. – Kiełbaski są kiełbaski, zawsze podstępne i zdradzieckie.

Zaczem powstał Pantagruel od stołu, aby wyjrzeć na horyzont ponad drzewa; następnie wrócił się zaraz i oświadczył nam, że ujrzał na lewo zasadzkę Kiełbasek tłustych, a z prawej strony, o pół mili stąd, duży hufiec innych potężnych i olbrzymich Kiełbasek, wzdłuż małego pagórka, maszerujących wściekle ku nam, przy dźwięku kobzy i piszczałek, kotłów i bębnów, trąb i fanfar. Sądząc z siedemdziesięciu i ośmiu chorągwi, których się doliczył, szacowaliśmy, iż liczba ich jest nie mniejsza jak czterdzieści dwa tysiące. Porządek, w jakim kroczyły, ostry krok i śmiałe wejrzenie, pozwalały nam mniemać, iż to nie były jakieś Kiełbasiątka, ale stare Kiełbasy, posiwiałe w rzemiośle wojennym. Od pierwszych do ostatnich szeregów, wszystkie były uzbrojone od stóp do głów, z krótkimi włóczniami, o ile mogliśmy ocenić z daleka: wszelako były bardzo ostre i spiczaste. Na skrzydłach kroczyła duża ilość Kiszek z dziczyzny, podgardlanych i Kiełbasek konnych, wszystkie rosłego kształtu i marsowej postaci. Pantagruel zaniepokoił się bardzo, i nie bez przyczyny, jakkolwiek Epistemon tłumaczył mu, iż może to właśnie zwyczaj i obyczaj krainy kiełbasianej był taki, aby witać i przyjmować w pełnym uzbrojeniu obcych sprzymierzeńców, jako szlachetni królowie Francji witani są i przyjmowani w wiernych miastach swego królestwa, skoro pierwszy raz wjeżdżają do nich po koronacji i objęciu tronu.

– Być może – powiadał – że to jest zwyczajna straż królowej tego miejsca, która, ostrzeżona przez młode Kiełbaski, usadowione na przeszpiegach na drzewie, że zawinęła do portu piękna i wspaniała flotylla twoich okrętów, pomyślała, iż musi to być jakiś bogaty i potężny książę i przybywa nawiedzić cię własną osobą.

Niezaspokojony tym Pantagruel zwołał radę, aby usłyszeć zdanie swoich, co by należało począć w tym położeniu niepewnej nadziei a oczywistej obawy.

Zaczem pokrótce przedstawił im, jako taki obyczaj zbrojnego witania, często, pod pozorami życzliwości i przyjaźni, ukrywał cios zdradziecki i śmiertelny.

– Tak – powiadał – cesarz Antonin Karakalla wygubił za jednym razem mieszkańców Aleksandrii, za drugim zniósł hufiec Artabana, króla Persów, pod udanym pozorem, iż chce zaślubić jego córkę. Co mu nie uszło bezkarnie; bowiem w niedługi czas potem postradał życie. Tak synowie Jakuba, mszcząc się porwania siostry Diny, wytępili Sichemitów. W ten zdradziecki sposób Galien, cesarz rzymski, wygubił załogę wojskową Konstantynopola. Tak, pod pozorami przyjaźni, Antoniusz zwabił Artawadesa, króla Armenii, następnie dał go związać i okuć w ciężkie kajdany: a wreszcie kazał go zabić. Tysiące innych podobnych historyj znajdujemy w starożytnych kronikach. I słusznie aż dotąd wychwalana jest przezorność Karola, króla Francji, szóstego tego imienia, który, gdy powracał jako zwycięzca z Flamandii i Gandawy do swego miłego miasta Paryża i usłyszał, iż Paryżanie wyszli z miasta w pełnym rynsztunku i w szyku wojennym, w ilości dwudziestu tysięcy zbrojnych, nie chciał wnijść (jakkolwiek przedstawiali mu, iż tak się uzbroili, aby go zaszczytniej przyjąć i bez żadnego innego zamiaru ani złej myśli), dopóki nie powrócili do swoich domów i nie złożyli oręża.

Rozdział trzydziesty siódmy. O tym, jako Pantagruel posłał po rotmistrzów Łuszczykiełbasę i Siekajkichę, wraz z pouczającą rozprawą o imionach własnych miejscowości i osób

Postanowienie rady orzekło, iż, na wszelki wypadek, należy się mieć na baczności. Wówczas, na zlecenie Pantagruela, a za pośrednictwem Karpalima i Gymnasta, sprowadzono z okrętów załogę.

– Ja oszczędzę – rzekł Panurg – Gymnastowi jego trudu. Przy tym obecność jego może wam tu być potrzebna.

– Na ten habit, który noszę – rzekł brat Jan – chcesz umknąć się od bitwy, kuśko zatracona, i już się nie pokażesz, żebyś tak zdrów był. Ba, niewielkać to strata. Tylko by tutaj płakał, zawodził, krzyczał i odbierał ducha dobrym żołnierzom.

– Powrócę z pewnością – rzekł Panurg – wrócę, bracie Janie, mój ojcze duchowny, i to rychło. Jeno wydajcie rozkaz, aby te utrapione Kiełbaski nie drapały się na okręty. Podczas gdy wy będziecie walczyć, ja będę Boga prosił o wasze zwycięstwo, na wzór walecznego hetmana Mojżesza, wodza ludu Izraela.

– Nazwy tych dwóch waszych rotmistrzów: Łuszczykiełbasa i Siekajkicha – rzekł Epistemon do Pantagruela – zwiastują nam w tej potrzebie dobrą otuchę, zwycięstwo i powodzenie, gdyby przypadkiem te kiełbaski chciały nas zaczepić.

– Z dobrej strony rzecz bierzesz – rzekł Pantagruel – i podoba mi się, iż z imion rotmistrzów przewidujesz i wróżysz nasze zwycięstwo. Taki sposób wróżenia z imion jest już niedzisiejszy. Niegdyś był on uświetniony i ze czcią przechowywany przez pitagorejczyków. Wielu znacznych panów i dawnych cesarzy korzystało z niego. Oktawian August, drugi cesarz rzymski, spotkawszy jednego dnia wieśniaka, zwanego Eutychos, to znaczy szczęśliwy, który prowadził osła nazwanego Nikon, to znaczy po grecku zwycięski, uderzony znaczeniem tych imion, tak mulnika jak też i osła, nabrał wiary w swą pomyślność, triumf i zwycięstwo. Wespazjan, również cesarz rzymski, jednego dnia pędził czas samotnie na modłach w świątyni Serapisa; wtem wszedł niespodziewanie sługa jego imieniem Bazylides, to znaczy królewski, którego z dawna pozostawił chorym; z czego powziął nadzieję i pewność uzyskania cesarstwa rzymskiego. Religianos, nie dla innej racji ani przyczyny, jeno dla znaczenia własnego imienia, został przez wojsko obwołany cesarzem. Czytajcie Kratyla956 boskiego Platona.

– Na moje pragnienie – rzekł Rizotomos – muszę przeczytać: bowiem bardzo często słyszę, jak go nam przytaczacie.

– Patrzcie, jak pitagorejczycy, z racji liczb i imion, doszli, iż Patroklus musiał być zabity przez Hektora, Hektor przez Achillesa, Achilles przez Parysa, Parys przez Filokteta. W głowie mi się mąci po prostu, kiedy myślę o cudownym wynalazku Pitagorasa, który przez liczbę parzystą albo nieparzystą zgłosek każdego imienia własnego rozpoznawał, z której strony był jaki człowiek kulawy, ślepy, podagryczny, paralityczny, pleurytyczny lub dotknięty innymi takimi ułomnościami natury: a mianowicie oznaczając ilością par lewą stronę ciała, zaś ilością impar prawą.

– To szczera prawda – rzekł Epistemon – sam widziałem przykład tego w Ksancie, w czasie wielkiej procesji, w osobie tak zacnego, cnotliwego, uczonego i sprawiedliwego prezydenta Brianda Valeta, pana Ducheńskiego. Ilekroć przechodził kulawy albo kulawa, ślepiec albo ślepa, garbus albo garbuska, powiadano mu jeno ich imię własne. Jeżeli liczba zgłosek imienia była impar, wówczas, nie widząc wcale tych osób, orzekał, iż są uszkodzone, kulawe, ślepe, garbate ze strony prawej. Jeżeli liczba była par – po stronie lewej. I tak w rzeczy957 było prawdą i nigdy nie spostrzegliśmy wyjątku.

– Dzięki temu odkryciu – rzekł Pantagruel – uczeni twierdzili, iż klęczącego Achillesa ugodziła strzała Parysa i zraniła w piętę prawą: bowiem zgłoski jego imienia są impares. Tutaj należy zauważyć, iż starożytni przyklękali na prawe kolano. Wenus zraniona była pod Troją od Diomedesa w rękę lewą: bowiem jej imię po grecku składa się z czterech zgłosek. Wulkan kulał na lewą nogę dla tej samej przyczyny. Filip, król Macedonii, i Hannibal ślepi byli na lewe oko. Tak samo moglibyśmy oznaczyć pedogry, przepukliny, hemikranie, za pomocą tej racji pitagorejskiej. Ale, aby powrócić do imion, zważcie jak Aleksander Wielki, syn króla Filipa, o którym mówiliśmy, osiągnął raz cel swego przedsięwzięcia jedynie za pomocą interpretacji imienia. Oblegał potężne miasto Tyr i dobijał się do niego wszystkimi siłami przez kilka tygodni; ale na próżno. Nic nie pomagały tarany i kusze oblężnicze: wszystko, zaledwo zniszczone, wraz było na nowo naprawione przez Tyrejczyków. Zaczem powziął myśl, aby zaniechać oblężenia, z wielkim wszelako smutkiem, widząc w tym odstąpieniu ogromny uszczerbek dla swej sławy. W takiej wątpliwości i strapieniu usnął. We śnie marzyło mu się, iż satyr był w jego namiocie, tańcząc i podskakując na swych koźlich nóżkach. Aleksander chciał go ująć: satyr wymykał mu się ciągle. Wreszcie król, przycisnąwszy go do jakiegoś kąta, pochwycił go. W tej chwili obudził się: opowiedziawszy swój sen filozofom i uczonym dworskim, usłyszał od nich, iż bogowie przyrzekali mu zwycięstwo i że Tyr niebawem zostanie wzięty: bowiem to słowo Satyros, podzielone na dwoje, brzmi sa Tyros, co znaczy: „twoim jest Tyr”. Jakoż za pierwszym szturmem, który przypuścił, wziął miasto siłą i we wspaniałym zwycięstwie ujarzmił ten buntowniczy naród. Na odwrót zważcie, jak przez wykład jednego słowa Pompejusz zwątpił o sobie. Zwyciężony przez Cezara w bitwie pod Pharsalus, nie miał innego sposobu ratowania się prócz ucieczki. Uciekając morzem, przybył do wyspy Cypru. Około miasta Pafos ujrzał na brzegu piękny i bogaty pałac. Zapytawszy pilota, jak nazywają ów pałac, usłyszał, iż nazywają go Κακοβασιλεα, to znaczy niedola króla. To imię napełniło go taką grozą i wstrętem, iż popadł w rozpacz, jakoby upewniony, iż nie uniknie bliskiej utraty życia. Tak iż obecni i żeglarze słyszeli jego krzyki, jęki i wzdychania. W istocie, w niedługi czas potem niejaki Achilas, wieśniak nieznany, uciął mu głowę. Moglibyśmy jeszcze tutaj przytoczyć, co zdarzyło się L. Paulusowi Aemiliusowi, wówczas gdy uchwałą senatu rzymskiego został wybrany imperatorem, to jest wodzem armii, którą wysyłali przeciwko Persesowi, królowi Macedonii. Tegoż samego dnia pod wieczór, wróciwszy do domu, aby się przygotować do podróży, całując swą małą córeczkę imieniem Tracja, spostrzegł, iż była nieco smutna. „Co ci jest – rzekł – moja Tracjo? Dlaczego jesteś taka smutna i stroskana?”. „Mój ojcze – odparła – Persa umarła”. Tak nazywała małą suczkę swoją ulubioną. Na te słowa Paulus nabrał pewności o zwycięstwie swoim nad Persesem. Gdyby czas nam pozwalał roztrząsać tutaj święte księgi hebrajskie, znaleźlibyśmy sto znacznych ustępów pokazujących nam dowodnie, w jakim zachowaniu i czci były dla nich imiona własne i ich znaczenia.

 

Pod koniec tej rozmowy przybyli dwaj rotmistrze na czele swych żołnierzy, uzbrojonych i pełnych wojennego ducha. Pantagruel udzielił im krótkiego napomnienia, iżby okazali swe męstwo w boju, w razie gdyby doń byli zmuszeni (bowiem jeszcze nie mógł wierzyć, aby Kiełbaski mogły być tak zdradzieckie), wszelako zakazał pierwszym rozpoczynać starcie: i dał im słowo Tłusty wtorek jako hasło.

Rozdział trzydziesty ósmy. Jako nie należy ludziom mieć kiełbasek w pogardzie

Pokpiwacie tu sobie, opoje, i nie wierzycie, iż w istocie działo się tak naprawdę, jak wam tu opowiadam. Nie wiem tedy, co z wami począć. Wierzcie, jeśli chcecie; jeśli nie chcecie, idźcie się przekonać. Ale ja wiem dobrze, co widziałem. To było na Wyspie Dzikiej. Nazywam wam ją po imieniu. A pamiętacie wszakże mnóstwo starożytnych olbrzymów, którzy zamierzyli wysoką górę Pelion włożyć na Ossę i cienisty Olimp zrównać z Ossą, aby porwać się na bogów i wyparować ich z nieba. To nie była rzecz zwykłej ani lada jakiej siły. A wszelako byli oni kiełbasianej przyrody958 w połowie ciała, albo też na kształt wężów, żeby zaś nie skłamać.

Wąż, który skusił Ewę był kształtu kiełbaski:: mimo to napisane jest o nim, iż był chytry i przebiegły, bardziej od wszystkich innych zwierząt.

Takie są i kiełbaski.

Utrzymują wszelako w niektórych akademiach, iż tym kusicielem była kiełbaska nazwana Ityphallus959, w którą niegdyś został przemieniony poczciwina Priapus, wielki uwodziciel kobiet w paradyzie po grecku, co znaczy po naszemu ogrodzie. Hiszpanie, dziś naród śmiały i waleczny, kto wie, czy niegdyś nie zwali się Kiszkanie? Nie włożyłbym za to palca do ognia. Himantopodzi, bardzo znamienity naród w Etiopii, są to, wedle opisu Pliniusza, kiełbaski, a nie co innego.

Jeśli te wywody nie wystarczą dla niedowiarstwa waszych wielmożności, natychmiast (rozumiem łyknąwszy wprzódy) pospieszcie zwiedzić Luzynian, Partyń, Wowan, Merwan i Ponsegę w Połcie. Tam znajdziecie starych, tęgich, kutych świadków, którzy wam przysięgną na ramię św. Rygomeusza, że Meluzyna, ich pierwsza założycielka, miała ciało kobiece aż do taszki960 przyrodzonej, a zaś reszta poniżej, była to kiełbaska wężowata albo też wąż kiełbasiany.

Jaka była przyczyna, dla której Erychtoniusz pierwszy wynalazł powozy, wózki i lektyki? To dlatego, iż wulkan spłodził go z kiełbasianymi nogami: zaczem, aby je ukryć, chętniej woził się w lektyce niż na koniu. Bowiem, za jego czasu, kiełbaski jeszcze nie były w wielkiej estymie.

Nimfa Scytyjska Ora miała podobnież ciało wpół kobiece, wpół kiełbasiane. Wszelako zdała się Jowiszowi tak piękną, iż przespał się z nią i miał z niej pięknego syna, imieniem Kolakses. Zatem przestańcie sobie dworować i wierzcie, iż nie ma nic prawdziwszego, chyba jeno Ewangelia.

Rozdział trzydziesty dziewiąty. Jako brat Jan sprzymierza się z kuchtami, aby zwalczać Kiełbaski

Widząc brat Jan te wściekłe Kiełbaski, kroczące tak śmiało, rzekł do Pantagruela:

– To będzie dopiero ładna kokosza wojna, wedle tego, co widzę. Wielki zaszczyt i straszną chlubę osiągniemy z naszego zwycięstwa! Wolałbym, aby Wasza Dostojność była w swoim okręcie jedynie świadkiem naszego starcia, a resztę pozostawiła mnie i moim ludziom.

– Jakim ludziom? – spytał Pantagruel.

– Tajemnica brewiarza – odparł brat Jan. – Dlaczego Potiphar, starszy kucharz Faraona, ten, który kupił Józefa i któremu Józef byłby przyprawił rogi, gdyby chciał, był dowódcą kawalerii całego królestwa Egiptu? Dlaczego Nabuzardan, nadworny kucharz króla Nabuchodonozora, był wybrany spośród innych rotmistrzów, aby oblegać i spustoszyć Jerozolimę?

– Słucham – rzekł Pantagruel.

– Na te święte postronki – rzekł brat Jan – ośmieliłbym się przysiąc, że dlatego, iż przedtem walczyli z kiełbaskami albo z ludźmi tak nisko szacowanymi jak kiełbaski, dla których zwalczania, pobicia, ujarzmienia i poszatkowania kucharze są bez porównania sposobniejsi i właściwsi, niżeli wszyscy rycerze, hoplici, żołdacy i piechury w świecie.

– Przywodzisz mi na pamięć – rzekł Pantagruel – to co jest zapisane pomiędzy uciesznymi i wesołymi odpowiedziami Cycerona. W czasie wojen domowych w Rzymie pomiędzy Cesarzem a Pompejuszem, Cycero z natury bardziej przechylał się do partii Pompejusza, mimo iż Cezar bardzo starał się o niego i okazywał mu względy. Jednego dnia, usłyszawszy, że Pompejanie w niejakim spotkaniu ponieśli znaczne straty w ludziach, zapragnął zwiedzić ich obóz. W obozie ujrzał mało siły, jeszcze mniej odwagi, a wiele bezładu. Zaczem przewidując, iż wszystko obróci się na złe i na zagładę, jako się później i stało, zaczął dworować sobie i pokpiwać to z jednych, to z drugich, nie szczędząc ostrych i kłujących uszczypków, ile że w tych był bardzo mocny. Niektórzy rotmistrze, udając zuchów i jakoby bardzo pewni siebie i śmiali, rzekli doń: „Widziszże ile jeszcze mamy orłów?”. To było wówczas godło Rzymian w czasie wojennym. „To – odparł Cyceron – byłoby bardzo dobre i użyteczne, gdybyście wiedli wojnę przeciw srokom”. Zaczem, zważywszy, że trzeba nam walczyć z ludem kiełbasianym, oceniasz, że to jest bitwa kuchenna i chcesz wejść w przymierze z kuchtami. Czyń, jak uważasz. Ja zostanę tutaj patrzeć, jaki wezmą obrót te fanfary.

Natychmiast udał się brat Jan do kuchen i rzekł w wesołości serca i przyjaźnie do kucharzy:

– Dzieci, pragnę was wszystkich okryć czcią i triumfem: dokonacie czynów wojennych jeszcze niewidzianych za naszej pamięci. A, do stu pełnych brzuchów! Czy nie za nisko świat szacuje serce dzielnych kucharzy? Chodźmyż się dobrać do tych sk…ycórek Kiełbasek. Ja będę waszym wodzem. Popijmyż w koło. Hej, na kuraż961.

– Kapitanie – odrzekli kuchty – dobrze mówicie. Jesteśmy na wasze usługi. Pod twoją wodzą chcemy żyć i umierać.

– Żyć – rzekł brat Jan – owszem; umierać, nie: zostawmy to Kiełbaskom. Owo962 ustawmy się w szyki. Nabuzardan będzie waszym hasłem.

Rozdział czterdziesty. Jako brat Jan zbudował maciorę i ukrył w niej dzielnych kucharzy

Wówczas, na rozkaz brata Jana, mistrze inżynierowie złożyli wielką maciorę963, która znajdowała się na dnie jednego z okrętów. Była to cudowna machina, zbudowana tak przemyślnie, iż z wielkich kusz, które szeregiem znajdowały się naokoło, wyrzucała kule kamienne i belki okute stalą: zaś wewnątrz jej rusztowania mogło swobodnie walczyć z ukrycia dwieście i więcej ludzi; a była zrobiona na kształt maciory z Riole, przy pomocy której odebrano Anglikom rycerza Berżeraka, wówczas gdy władał we Francji król Karol szósty. Następuje liczba i imiona dzielnych i walecznych kucharzy, którzy, jako w owym koniu trojańskim, ukryli się w brzuchu tej świni:

 
Cebulka,
Tchórzyk,
Sadliczek,
Drapichrust,
Ledwodrypa,
Śliniaczek,
Mistrz Brudas,
Łupimoździerz,
Groszek,
Pieczonka,
Trzęsigarnek,
Gryzoń,
Nicpotem,
Fujara,
Wędzonka,
Niedojad,
Liziłyżka
Naleśnik,
Flaczek,
Winodój,
Koperek,
Bździnek,
Pospieszaj,
Wiercimak.
 

Wszyscy ci szlachetni kucharze mieli w tarczach herbowych szpikulec w zielonym polu, ozdobiony pięknym srebrnym galonikiem, zwisającym na lewo.

 
Szmalczyk,
Dusiszmalec,
Gęsiszmalec,
Krągłyszmalec,
Kręciszmalec,
Drapiszmalec,
Tęgiszmalec,
Gryziszmalec,
Tłustyszmalec,
Arcyszmalec,
Antyszmalec,
Miesiszmalec,
Łasiszmalec,
Liżyszmalec.
 

Imiona nieznane u Żydów i Maranów.

 
Samczyk,
Rzeżuszka,
Świniodój,
Rosolarz,
Liżyudko,
Gnieciuch,
Tłuczygarnek,
Salatera,
Rzepuch,
Króliczek,
Podajdyszek,
Łuszczybochenek,
Sosik
 

i wiele, bardzo wiele jeszcze szlachetnych kucharzy, dwornych, krzepkich, nie w ciemię bitych i przynagłych w bitwie. Zasię brat Jan ze swym krótkim mieczykiem wszedł ostatni i zamknął drzwi od wewnątrz na zatrzask.

Rozdział czterdziesty pierwszy. Jako Pantagruel połamał Kiełbaski na kolanie964

Tak blisko podsunęły się owe Kiełbaski, iż Pantagruel ujrzał, jak poruszały ramionami i zaczęły już pochylać piki. Zaczem posłał Gymnasta, aby dowiedział się, o co im chodzi, dla jakiej zwady chcą oto, bez wypowiedzenia wojny, wojować przeciw swoim dawnym przyjaciołom, którzy w niczym nie skrzywdzili ich ani nie obrazili. Gymnastes, przybywszy przed pierwsze szeregi, uczynił wielki i głęboki ukłon, a następnie zakrzyknął jak mógł najgłośniej:

 

– Wasi, wasi, wasi jesteśmy z całego serca i gotowi do wszelkich usług. Jesteśmy lennicy Tłustego wtorku, waszego dawnego sprzymierzeńca.

Wszelako niektórzy mi opowiadali, iż powiedział Wtorego tłustku, a nie Tłustego wtorku. Jakkolwiek bądź, na te słowa wystąpił na front swego batalionu gruby serdelek, srogi i zażywny, i chciał go chwycić za gardło.

– Pomagaj Bóg – rzekł Gymnastes – wejdziesz tam chyba na raty, bo na raz byś się nie zmieścił.

Zaczem dobył swego dwuręcznego miecza Całujmniegdzieś (tak go nazwał) i pociął serdelka na dwie części. Boże miłosierny, ależ był tłusty! Przypomina mi się wielki byk berneński ubity pod Marynjanem w czasie porażki Szwajcarów. Wierzcie mi, iż miał nie mniej jak cztery cale sadła na brzuchu. Gdy ten serdelek tak serdecznie został uraczony, kiełbaski rzuciły się na Gymnasta i powaliły go szpetnie. Aliści Pantagruel ze swymi ludźmi nadbieżał965 wielkim krokiem na pomoc; wówczas rozpoczął się straszny bój i zamięszanie. Rotmistrz Łuszczykiełbasa łuszczył kiełbaski, Siekajkicha siekał kiszki. Pantagruel łamał kiełbaski na kolanie.

Brat Jan siedział spokojnie ukryty w swej maciorze, patrząc i dając baczenie na wszystko, kiedy kiszki krwawe, ukryte dotąd w zasadzce, wyszły z ukrycia i rzuciły się z wielkim wrzaskiem na Pantagruela. Wtedy brat Jan, widząc tumult i zamięszanie, otwiera bramy maciory i wychodzi ze swą dzielną armią: jedni nieśli rożny, drudzy pogrzebacze, szpikulce, brytfanny, rondle, patelnie, ruszty, garnki, moździerze, tłuczki, miotły, noże, wszystko w bojowym porządku i wyjąc i krzycząc wspólnym głosem na całe gardło: Nabuzardan, Nabuzardan, Nabuzardan. Wśród takich krzyków i zamętu, natarli na krwawe kiszki i pędzili serdelkom po brzuchach. Kiełbaski spostrzegły naraz tę niespodziewaną odsiecz i zaczęły uciekać wielkim galopem, jak gdyby ujrzały samego diabła. Brat Jan walił do nich z kuszy i kładł je jak muchy; żołnierze jego też nie żałowali ręki. Litość była patrzeć. Całe pole było pokryte Kiełbaskami martwymi i poszarpanymi. I mówi historia, że gdyby Bóg nie był nad tym czuwał, cały ród kiełbasiany byłby wytępiony ze szczętem przez owych żołnierzy. Ale zdarzył się cudowny wypadek. Uwierzycie albo nie, jak wam się podoba. Od strony Transmontany przyleciał tłusty, pulchny prosiak, o długich i szerokich skrzydłach, jako są skrzydła u wiatraka. I miał upierzenie karmazynowo-czerwonego koloru, jako jest u Fenikoptera, którego w Langwedoku nazywają Płomieńcem966. Oczy miał czerwone i jarzące jak u Pyropa. Uszy zielone jak szmaragd praski, zęby żółte jak topaz; ogon długi, czarny jak marmur lukuliański; nogi białe, przezroczyste i przeświecające jak diament, i szeroko upłetwione jakoby u gęsi, i jak niegdyś w Tołozie miała królowa Gęsianóżka967. Na szyi miał złoty łańcuch, dookoła którego biegł napis, w głoskach jońskich, oznaczający świnię Minerwy. Czas był piękny i pogodny. Ale na widok tego potworu zagrzmiało z lewej strony tak silnie, iż stanęliśmy w osłupieniu. Kiełbaski, które ujrzały go, nagle rzuciły broń i dzidy i uklękły wszystkie na ziemi, wznosząc do góry złożone ręce, bez słowa, jak gdyby zatopione w adoracji. Brat Jan, ze swymi ludźmi, walił ciągle i nawdziewał Kiełbaski na rożen. Ale na rozkaz Pantagruela zatrąbiono odwrót i walka ustała. Potwór, przefurgnąwszy kilka razy tam i z powrotem pomiędzy dwoma wojskami, rzucił na ziemię więcej niż dwadzieścia dwa słoiki musztardy, następnie zniknął, ulatując w powietrze i krzycząc bez ustanku: „Zapusty, zapusty, zapusty!”.

956„Kratyl” Platona – Dialog poświęcony cały znaczeniu imion. [przypis tłumacza]
957w rzeczy – rzeczywiście, istotnie. [przypis edytorski]
958przyroda – tu: natura, charakter. [przypis edytorski]
959Ityphallus – członek męski. [przypis tłumacza]
960taszka (daw.) – sakiewka, kieszeń, kieska. [przypis edytorski]
961na kuraż (z fr.) – na odwagę. [przypis edytorski]
962owo – tu: zatem, a więc. [przypis edytorski]
963inżynierowie złożyli wielką maciorę – Rodzaj maszyny wojennej używanej przed wynalezieniem prochu. [przypis tłumacza]
964połamać kiełbaski na kolanie – W języku francuzkim przysłowiowe wyrażenie na określenie czegoś niemożliwego. [przypis tłumacza]
965nadbieżał (daw. forma) – nadszedł. [przypis edytorski]
966płomieniec – flaming. [przypis tłumacza]
967królowa Gęsianóżka – popularna postać legendy. [przypis tłumacza]