Kostenlos

Fraszki

Text
iOSAndroidWindows Phone
Wohin soll der Link zur App geschickt werden?
Schließen Sie dieses Fenster erst, wenn Sie den Code auf Ihrem Mobilgerät eingegeben haben
Erneut versuchenLink gesendet

Auf Wunsch des Urheberrechtsinhabers steht dieses Buch nicht als Datei zum Download zur Verfügung.

Sie können es jedoch in unseren mobilen Anwendungen (auch ohne Verbindung zum Internet) und online auf der LitRes-Website lesen.

Als gelesen kennzeichnen
Schriftart:Kleiner AaGrößer Aa

Na starość

 
Biedna starości, wszyscy cię żądamy,
A kiedy przydziesz, to zaś narzekamy.
 

Na stryja[48]

 
Nie bądź mi stryjem[49], Rzymianie mawiali,
Kiedy się komu karać nie dawali.
Bądź ty mnie Stryjem przedsię po staremu,
Jedno nic nie bierz synowcowi swemu.
 

Na swoje księgi

 
Nie dbają moje papiery
O przeważne[50] bohatery;
Nic u nich Mars, chocia srogi,
I Achilles prędkonogi[51];
Ale śmiechy, ale żarty
Zwykły zbierać moje karty.
Pieśni, tańce i biesiady
Schadzają się do nich rady[52].
Statek tych czasów nie płaci[53],
Pracą człowiek próżno traci.
Przy fraszkach mi wżdy naleją,
A to wniwecz, co się śmieją.
 

Na Ślasę

 
Stań ku słońcu, a rozdziew gębę, panie Ślasa,
A już nie będziem szukać inszego kompasa[54]:
Bo ten nos, coć to gęby już ledwe nie minie,
Na zębach nam okaże, o której godzinie.
 

Na śmierć

 
Obłudny świecie, jakoć się tu widzi,
Doszedłem portu; już więc z inszych szydzi!
 

Na Świętego Ojca[55]

 
Świętym cię zwać nie mogę, ojcem się nie wstydzę,
Kiedy, wielki kapłanie, syny twoje widzę.
 

Na ucztę

 
Szeląg[56] dam od wychodu[57], nie zjem, jeno jaje[58]:
Drożej sram, niźli jadam; złe to obyczaje.
 

Na utratne[59]

 
Na przykrej skale, gdzie nikt nie dochodzi,
Zielone drzewo słodkie figi rodzi,
Których z wronami krucy zażywają,
Ludzie żadnego pożytku nie mają;
Takżeć nie wiem, z kim wszytko drudzy zjedzą,
A ludzie godni gdzieś na stronie siedzą.
 

O chłopcu

 
Pan sobie kazał przywieść białągłowę,
Aby z nią mógł mieć tajemną rozmowę.
Czekawszy chłopca dobrze długą chwilę,
Tak żeby drugi uszedł był i milę,
Pojźrzy pod okno, a ci sobie radzi!
I rzecze z góry do onej czeladzi:
„Po diable, synku, folgujesz tej paniej:
Jam kazał przywieść, a ty jedziesz na niej.”
 

O chmielu

 
Co to za sałata rana,
Rózynkami posypana?[60]
Chmiel, jeśli dobrze smakuję;
Przetociem go w głowie czuję.
 

O dobrym panie

 
Dobry pan jakiś, jadąc sobie w drogę,
Ujźrzał u dziewki w polu bossą nogę.
„Nie chodź — powiada — bez butów, ma rada,
Bo macierzyzna tak zwietrzeje rada.”
„Łaskawy panie, nic jej to nie wadzi,
Chyba, żebyście pijali z niej radzi.”
 

O Doktorze Hiszpanie[61]

 
„Nasz dobry doktor spać się od nas bierze[62],
Ani chce z nami doczekać wieczerze.”
„Dajcie mu pokój! najdziem go w pościeli,
A sami przedsię bywajmy weseli!”
„Już po wieczerzy, pódźmy do Hiszpana!”
„Ba, wierę, pódźmy, ale nie bez dzbana.”
„Puszczaj, doktorze, towarzyszu miły!”
Doktor nie puścił, ale drzwi puściły[63].
„Jedna nie wadzi, daj ci Boże zdrowie!”
„By jeno jedna” — doktor na to powie.
Od jednej przyszło aż więc do dziewiąci,
A doktorowi mózg się we łbie mąci.
„Trudny — powiada — mój rząd z tymi pany:
Szedłem spać trzeźwo, a wstanę pijany.”
 

Ofiara

 
Łuk i sajdak twój, Febe[64], niech będzie, lecz strzały
W sercach nieprzyjacielskich w dzień boju zostały.
 

O fraszkach

 
Komu sto fraszek zda się przeczyść[65] mało,
Ten siła złego wytrwać może cało.
 

O fraszkach

 
Najdziesz tu fraszkę dobrą, najdziesz złą i śrzednią,
Nie wszytkoć mury wiodą materyją przednią;
Z boków cegłę rumieńszą i kamień ciosany,
W pośrzodek sztuki kładą i gruz brakowany.
 

O gospodyniej[66]

 
Proszono jednej wielkimi prośbami,
Nie powiem o co, zgadniecie to sami[67].
A iż stateczna[68] była białagłowa[69],
Nie wdawała się z gościem w długie słowa,
Ale mu z mężem do łaźniej kazała,
Aby mu swoję myśl rozumieć dała.
Wnidą do łaźniej, a gospodarz miły
Chodzi by w raju[70], nie zakrywszy żyły[71].
A słusznie, bo miał bindasz[72] tak dostały,
Żeby był nie wlazł w żadne famurały[73].
Gość poglądając dobrze żyw[74], a ono[75]
Barzo nierówno pany podzielono[76].
Nie mył się długo[77] i jechał tym chutniej[78]:
Nie każdy weźmie po Bekwarku[79] lutniej[80].
 

O gospodyniej

 
Starosta jednej paniej rozkazał objawić,
Że legata rzymskiego u niej miał postawić.
„Ba, toć — pry — legat prawy, co go stawiać trzeba[81],
Ale w mym domu takim nie dawają chleba.”
 

O Hannie

 
Serce mi zbiegło, a nie wiem inaczej,
Jedno do Hanny, tam bywa naraczej[82].
Tom był zakazał, by nie przyjmowała
W dom tego zbiega, owszem, wypychała.
Pójdę go szukać, lecz się i sam boję
Tam zostać. Wenus, powiedz radę swoję!
 

O Hannie

 
Tu góra drzewy natkniona,
A pod nią łąka zielona;
Tu zdrój przeźroczystej wody
Podróżnemu dla ochłody;
Tu zachodny wiatr powiewa,
Tu słowik przyjemnie śpiewa —
Ale to wszytko za jaje[83]
Kiedy Hanny nie dostaje.
 

O Jędrzeju

 
Z sercam się rozśmiał Jędrzeja słuchając,
Kiedy do domu przyszedł narzekając
„A kat jej prosi[84], by się ku mnie miała,
Teraz się, małpa[85], z podchłopia wyrwała[86].”
 

O Kachnie

 
Kachna się każe w łaźni przypatrować,
Jeslibych ją chciał nago wymalować;
A ja powiadam: gdzie nas dwoje siędzie,
Tam pewna łaźnia[87], mówię, łaźnia będzie.
 

O kocie

 
Słychał kto kiedy, jako ciągną kota?[88]
Nie zawżdy szuka wody ta robota,
Ciągnie go drugi nadobnie na suszy.
Sukniej nie zmacza, ale wżdy mdło duszy.
 

O księdzu

 
Z wieczora na cześć[89] księdza zaproszono,
Ale mu na noc małpę[90] przywiedziono.
Trwała tam chwilę ta miła biesiada,
Aż ksiądz zamieszkał[91] i mszej, i obiada!
 

O liście

 
Nie wiem, by ta niemoc była,
Co by się nie przyrzuciła.
Wczora mi pani pisała,
Że po trzy nocy nie spała.
Od tych czasów mi nie śmieszno
I sam nie śpię, co mię teszno.
 

O Łazickim a Barzym[92]

 
Łazićki z Barzym, gospodarzu miły,
Jesliś nieświadom, jakowej są siły,
Chciej same tylko uważyć[93] imiona,
A masz li rozum, niech spać idzie żona!
 

O miłości

 
Próżno uciec, próżno się przed miłością schronić,
Bo jako lotny nie ma pieszego dogonić?
 

O prałacie

 
I to być musi do fraszek włożono,
Jako prałata jednego uczczono.
Białychgłów młodych i panów niemało
Za jednym stołem pospołu siedziało.
Siedział też i ten, com go już mianował,
Bo dobrej myśli nigdy nie zepsował.
Mnich wedle niego, a po drugiej ręce
Pani co starsza. Słuchajże o męce:
Na pirwszym miejscu pannę całowano,
Także do końca podawać kazano[94].
Więc tego nie raz, ale kilka było,
A prałatowi by kąska niemiło[95],
Bo co raz to go baba pocałuje,
A on zaś mnicha; więc mu się styskuje.
Miał czyściec prawy jeszcze na tym świecie,
Bodaj wam taki, co go mieć nie chcecie[96].
 

O sobie

 
Dopiero chcę pisać żarty
Przegrawszy pieniądze w karty;
Ale się i dworstwo zmieni,
Kiedy w pytlu hrosza neni[97].
 

O Staszku

 
Gdy co nie g’rzeczy usłyszy mój Staszek,
To mi wnet każe przypisać do fraszek.
Bracie, by się to wszytko pisać miało,
Już by mi dawno papieru nie zstało.
 

O ślachcicu polskim

 
Jeden pan wielomożny niedawno powiedział:
„W Polszcze ślachcic jakoby też na karczmie siedział;
Bo kto jedno przyjedzie, to z każdym pić musi,
A żona, pościel zwłócząc, nieboga się krtusi.”
 

O śmierci

 
Śmiesznie to rzekła jedna białagłowa
Słuchając pieśni, w której są te słowa:
„Rada bym śmierci, by już przyszła na mię”;
— Proszę, kto śmiercią, niech go też mam znamię[98].
 

O zazdrości

 
Ani przyjaciel, ani wielkość złota,
Ani uchowa złej przygody cnota;
Przeklęta Zazdrość dziwnie się frasuje,
Kiedy u kogo co nad ludzi czuje.
Więc jesli nie zje, tedy przedsię szczeka,
A ustawicznie na twoje złe czeka.
To na nię fortel: nic nie czuć do siebie[99]
A wszytko mężnie wytrzymać w potrzebie.
 

O żywocie ludzkim

 
Fraszki to wszytko, cokolwiek myślemy,
Fraszki to wszytko, cokolwiek czyniemy;
Nie masz na świecie żadnej pewnej rzeczy[100],
Próżno tu człowiek ma co mieć na pieczy.
Zacność, uroda, moc, pieniądze, sława,
Wszystko to minie jako polna trawa[101];
Naśmiawszy się nam i naszym porządkom,
Wemkną nas w mieszek, jako czynią łątkom[102]
 

O żywocie ludzkim

 
Wieczna Myśli[103], któraś jest dalej niż od wieka,
Jesli cię też to rusza, co czasem człowieka,
Wierzę, że tam na niebie masz mięsopust prawy[104]
Patrząc na rozmaite świata tego sprawy.
Bo leda co wyrzucisz, to my, jako dzieci,
W taki treter, że z sobą wyniesiem i śmieci.
Więc temu rękaw urwą, a ten czapkę straci;
Drugi tej krotochwile i włosy przypłaci[105].
Na koniec niefortuna albo śmierć przypadnie,
To drugi, choćby nierad, czacz porzuci snadnie.
Panie, godno li, niech tę rozkosz z Tobą czuję:
Niech drudzy za łby chodzą, a ja się dziwuję.
 

Raki[106]

 
Folgujmy paniom nie sobie, ma rada;
Miłujmy wiernie nie jest w nich przysada.
Godności trzeba nie za nic tu cnota,
Miłości pragną nie pragną tu złota.
Miłują z serca nie patrzają zdrady,
Pilnują prawdy nie kłamają rady.
Wiarę uprzejmą nie dar sobie ważą,
W miarę nie nazbyt ciągnąć rzemień każą[107].
Wiecznie wam służę nie służę na chwilę,
Bezpiecznie wierzcie nierad ja omylę.
 

Sen

 
Uciekałem przez sen w nocy,
Mając skrzydła ku pomocy,
Lecz mię miłość poimała,
Choć na nogach ołów miała.
Hanno, co to znamionuje?
Podobno mi praktykuje,
Że ja, będąc uwikłany
Tymi i owymi pany,
Wszytkich inszych łatwie zbędę —
Tobie służyć wiecznie będę.
 

Z Anakreonta

 
Ciężko, kto nie miłuje, ciężko, kto miłuje,
Naciężej, kto miłując łaski nie zyskuje.
Zacność w miłości za nic, fraszka obyczaje,
Na tego tam naraczej patrzają, kto daje.
Bodaj zdechł, kto się naprzód złota rozmiłował,
Ten wszytek świat swoim złym przykładem popsował.
Stąd walki, stąd morderstwa; a co jeszcze więcej,
Nas, chude, co miłujem, to gubi napręcej.
 

Z Anakreonta[108]

 
Ja chcę śpiewać krwawe boje,
Łuki, strzały, miecze, zbroje;
Moja lutnia — Kupidyna,
Pięknej Afrodyty syna.
Jużem był porwał bardony[109]
I nawiązał nowe strony[110];
Jużem śpiewał Meryjona[111]
I prędkiego Sarpedona;[112]
Lutnia swym zwyczajem g’woli
O miłości śpiewać woli.
Bóg was żegnaj, krwawe boje,
Nie lubią was strony moje.
 

Z Anakreonta

 
Kiedy by worek bogatego złota
Mógł człowiekowi przysporzyć żywota:
I sam bych się już jął pieniędzy chować,
Żebych się miał czym śmierci odkupować.
Ale jeśli nikt kupnem nie przyczyni
Żywota sobie, zaż nie głupie czyni,
Kto się frasuje, a żywie w kłopocie?
Jeśli masz umrzeć, a cóż ci po złocie?
Ja dobrej myśli zawżdy chcę używać,
Ja z przyjacioły chcę pospołu bywać.
A jeśli Wenus od tego nie będzie,
I Bogumiła niechaj się przysiędzie!
 

Z Anakreonta

 
Próżno się mam odejmować[113],
Widzę, że muszę miłować.
Miłość mi dawno radziła,
Lecz ja, jako prawy wiła[114],
Nie chciałem słuchać jej rady,
Aż nama[115] przyszło do zwady.
Bo sajdak[116] z łukiem porwała,
A mnie na rękę wyzwała[117].
Ja też, jako Hektor zasię[118],
Wziąwszy karacenę[119] na się,
Tarcz i szablę jako brzytwę,
Stoczyłem z Miłością bitwę.
Ona ku mnie ciągnie rogi[120],
A ja co nadalej w nogi.
A gdy wszytkich strzał pozbyła,
Sama się w bełt[121] obróciła
I prosto mi w serce wpadła,
A mnie zaraz moc odpadła.
Próżno tedy noszę zbroję,
Próżno za pawęzą[122] stoję:
Bo kto mię ma bić na górze[123],
Kiedy nieprzyjaciel w skórze?
 

Za pijanicami

 
Ziemia deszcz pije, ziemię drzewa piją,
Z rzek morze, z morza wszytki gwiazdy żyją.
Na nas nie wiem, co ludzie upatrzyli,
Dziwno im, żeśmy trochę się napili.
 

Księgi wtóre

Do Anakreonta

 
Anakreon, zdrajca stary,
Nie masz w swym łotrostwie miary!
Wszytko pijesz, a miłujesz
I mnie przy sobie zepsujesz.
Już cię moje strony znają
I na biesiadach śpiewają;
Dobra myśl nigdy bez ciebie.
A tak, słyszysz li co w niebie,
Śmiej się: bo twe imię dawne
I dziś miedzy ludźmi sławne.
 

Do Andrzeja Trzecieskiego[124]

 
Bógżeć zapłać, Jędrzeju, żeś mię dziś upoił,
Boś we mnie niepotrzebne troski upokoił,
Które mi serce gryzły, jako to być musi,
Gdy człowieka niewdzięczność opętana dusi.
Wiem dobrze, że niedługo ze mną tej rozkoszy,
Bo to wszytko po chwili trzeźwią myśl rozpłoszy,
Ale witaj mi ta noc wolna od frasunku!
Któż wiedział, by tak wiele należało[125] w trunku?
 

Do Anny

 
Królowi rówien, a jeśli się godzi
Mówić co więcej, i króla przechodzi,
Anno, kto siedząc prawie przeciw tobie,
Przypatruje się coraz twej osobie
I słucha twego śmiechu przyjemnego,
Co wszytkich zmysłów zbawia mię, smutnego,
Bo skoro namniej wzrok skłonię ku tobie,
Słowa nie mogę domacać się w sobie;
Język mi zmilknie, płomień się w mię kradnie,
W uszu mi piszczy, noc przed oczy padnie,
Pot przez mię bije, drżę wszytek i bladnę,
Tylko że martwy przed tobą nie padnę.
 

Do Anny

 
Wczora, czekając na twe obietnice
I zabywając niejako tęsknice,
Napisałem ci krom rozmysłu wszego
Ten rym niegładki, skąd byś serca mego
Frasunk poznała i myśl utrapioną,
Anno, twoimi słowy zawiedzioną,
Bom ustawicznie rachował godziny
A szukał twego mieszkania przyczyny[126]
Chciałem li czytać, tom nic nie rozumiał;
Chciałem li zagrać, tom począć nie umiał.
Na koniec wziąwszy we mdłą rękę piórko
Pisałem: „Ojca prawdziwego córko
Nieprawie słowna!” — a w tym mię sen zmorzył,
Gniew upokoił, nadzieję umorzył.
 

Do Bartosza

 
Bartoszu łysy, a z hiszpańską brodą,
Godzien by łaski za swoją urodą;
Ale panienki na cię niełaskawy,
Tak powiadają, żeś nogieć wąchawy;
Co jeśli tak jest, szkodać i urody,
I tej łysiny, i tej czystej brody.
 

Do boginiej

 
Bogini, która miłością szafujesz,
A ludzkie serca według swej frasujesz
I cieszysz myśli, jeśli niewdzięczności
I ty nie lubisz w uprzejmej miłości,
Sfolguj mi mało; owa się wyłamię
Z tej niepobożnej niewolej, która mię
Tak sfrasowała, że i zdrowia nie mam,
I o rozumie toż na koniec mniemam.
Już mię nie wracaj ku pierwszej wolności,
Bo nie wiem, bych żyć umiał bez miłości.
Tylko pan inszy niech mi rozkazuje,
Jednaż ta, co jest uprzejmość, nie czuje.
A ja, gdy zbędę jarzma tak ciężkiego,
Na znak twej łaski i ulżenia swego
Postawię palmę złotą w twym kościele,
Która ten napis poniesie na czele:
„Tobie, o można Wenus, jestem dana,
Żeś zbyć pomogła niewdzięcznego pana.”
 
4848 Fraszka skierowana Jest do stryja poety, Filipa Kochanowskiego. Jako właściciel połowy Czarnolasu gospodarował on w majątku podczas nieobecności Jana Kochanowskiego, a w latach 1562–1563 miał z nim proces.
4949 Przysłowie łacińskie: „Nie obchodź się ze mną jak z wyrodnym bratankiem”, przytacza Horacy (Satyry II 3, 87).
5050 przeważne — tu: o bardzo ważnych; o odważnych.
5151 Mars... Achilles — tu przywołani jako wyraz tematyki poważnej, wojenno–historycznej: w mit. gr. Mars był bogiem wojny, a Achilles występuje w eposie Homera, Iliadzie.
5252 rady — rade, z radością, chętnie.
5353 Statek tych czasów nie płaci — stateczność jest w tych czasach nieopłacalna.
5454 kompas — zegar słoneczny.
5555 Fraszka Jest przekładem końcowego dystychu epigramatu humanisty węgierskiego Jana z Panonii (1433–1490), skierowanego do Pawła II.
5656 szeląg — dawna moneta polska.
5757 wychod (starop.) — wychodek, toaleta.
5858 (...) nie zjem, jeno jaje (...) (starop.) — nie zjem nic, tylko jajko.
5959 Fraszka jest okazem tzw. emblematu, obrazka alegorycznego: Kochanowski przełożył ją z Alciata, twórcy tego gatunku (Emblemata, 1531). Inny przekład Niedbałego figura sporządził Rej w Zwierzyńcu (1562, rozdz. IV, nr 22).
6060 Z rodzynkami przyrządzano zarówno sałatę z młodych pędów chmielu, jak i polewkę piwną, podawaną często na śniadanie.
6161 Bohaterem tej fraszki jest Piotr Rojzjusz (właśc.: Ruiz de Moroszm, 1571) — z pochodzenia Hiszpan, uczony humanista, poeta i pisarz łaciński, w latach 1541–1550 profesor prawa na Uniwersytecie Krakowskim, dworzanin i doradca prawny Zygmunta Augusta.
6262 spać się od nas bierze — odchodzi (zabiera się) od nas, aby udać się spać.
6363 drzwi puściły — bo je wyważono.
6464 Febe (Febus) — promienny, jeden z przydomków Apollina, w mit. gr. opiekuna sztuk.
6565 przeczyść — przeczytać.
6666 Anegdota cytowana przez Poggia Braccioliniego w utworze De facto cuiusdam iusto sed bruto.
6767 Nie powiem o co, zgadniecie to sami — można się domyślać, że propozycja złożona przez gościa była jednoznacznie erotyczna.
6868 stateczna (przestarz.) — porządna, przyzwoita.
6969 białagłowa (starop.) — kobieta.
7070 Chodzi by w raju (...) — tak jak w raju, nago.
7171 żyła (starop.) — tu: męski członek.
7272 bindasz (starop.) — męski członek.
7373 famurały a. femurały (starop.; z łac. femoralia) — gacie, pludry, zarówno męskie, jak i damskie.
7474 dobrze żyw (starop.) — ledwie żywy.
7575 ono — tu: przyrodzenie.
7676 Barzo nierówno pany podzielono — (przyrodzenie) nierówno rozdzielone między mężczyznami; nie każdy mężczyzna jest dobrze obdarzony przez naturę.
7777 Nie mył się długo — tu: mył, kąpał się krótko
7878 chutniej (starop.) — chętniej.
7979 Bekwark (Walenty Greff, 1507–1576) — rodem z Siedmiogrodu, kompozytor i słynny lutnista na dworze Zygmunta Augusta. Pointa fraszki zacytowana została przez Piotra Statoriusza Stojeńskiego w gramatyce, co pozwala stwierdzić, że utwór powstał przed lipcem 1576 (data przedmowy gramatyki).
8080 Nie każdy weźmie po Bekwarku lutniej — powiedzenie to oznacza: nie każdy został równie szczodrze wyposażony przez naturę.
8181 Gospodyni wyraz „legat” (z łac.: poseł), wiąże z polskim „legać”.
8282 naraczej — najchętniej.
8383 jaje — niewarte (wyjedzonego) jajka.
8484 A kat jej prosi (...) — a kto ja prosi.
8585 małpa — ladacznica, kobieta lekkich obyczajów, tu: jako wyzwisko.
8686 (...) z podchłopia wyrwała — przyszła od innego mężczyzny lub podchłopię jako młodzieniec, wyrostek.
8787 łaźnia (starop.) — określenie dotyczące zarówno miejsca, w którym się kąpano, jak również w drugim znaczeniu: stosunek seksualny.
8888 ciągną kota — kara ośmieszająca: winnego przeciągano przez wodę lub błoto, okręcając go powrozem, na którego drugim końcu uwiązywano kota. Stąd później w przenośni: wystawianie na pośmiewisko.
8989 cześć (starop.) — uczta.
9090 małpa (starop.) — ladacznica.
9191 zamieszkał — zapomniał.
9292 Imiona: Łazicki od łażenia, w sensie nieprzyzwoitym, chodzenia na kobiety;Barzy (czyt. Bar-zy) — szybki, prędki.
9393 uważyć — rozważyć.
9494 pannę całowano, także do końca podawać kazano — zabawa w „podaj dalej”.
9595 by kąska niemiło — ani trochę nie jest przyjemnie.
9696 co go mieć nie chcecie — protestanci odrzucali wiarę w czyściec.
9797 w pytlu hrosza neni — w sakiewce nie ma grosza. Czechizm użyty dla efektu komicznego.
9898 niech go też mam znamię — niech go poznam.
9999 nic nie czuć do siebie — nie poczuwać się do niczego.
100100 Nie masz na świecie żadnej pewnej rzeczy — Por.: „Wszystko to marność nad marnościami” (Vanitas vanitatum et omnia vanitas), Księga Koheleta. W tej starotestamentowej księdze Kohelet snuje rozważania nad sensem ludzkiego życia. Próbuje znaleźć odpowiedź na pytanie o szczęście, ale mu się to nie udaje. Jedyny wniosek, jaki płynie z tych rozmyślań, streszcza się w formule, że wszystko jest marnością, nic nie znaczy i jest skazane na zagładę. Już na samym wstępie czytamy: „Marność nad marnościami, powiada Kohelet, marność nad marnościami — wszystko marność” (Koh 1:2). Kohelet jest przy wszystkich tych, którzy cierpią i nie ma ich kto pocieszyć. Jedyną pociechą — jakże przewrotną — jest to, że (jak mówi Kohelet) smutek jest lepszy niż śmiech, bo przy smutku serce jest dobre i mądre (Koh 7:3-4).
101101 Wszystko... minie jako polna trawa — W Księdze Izajasza czytamy: „Wszelkie ciało to jakby trawa, a cały wdzięk jego to niby kwiat polny. Trawa usycha, więdnie kwiat” (Iz 40:6-7).
102102 Wemkną nas w mieszek, jako czynią łątkom — wsadzą nas do worka jak kukiełki (marionetki) po przedstawieniu.
103103 Wieczna Myśli — filozoficzne określenie Boga, obojętnego na sprawy doczesne.
104104 mięsopust prawy — prawdziwe widowisko karnawałowe (zapustne), w czasie którego między gawiedź uliczną rzucano przysmaki, co wywoływało bójki.
105105 krotochwile i włosy przypłaci — zabawę przypłaci włosami wydartymi mu w bójce.
106106 Nazwa wiersza, który daje się czytać na wspak. Fraszka tak odczytana daje sens wręcz przeciwny, zawiera bowiem naganę kobiet. Żart poetycki polega na tym, że w środku wiersza stoi „nie”, które zaprzecza albo drugą, albo pierwszą jego połowę, oraz na podwójnych rymach, końcowych i początkowych. Wiersz czytany na wspak brzmi: Ma rada, sobie nie paniom folgujmy, / Przysada w nich jest nie wiernie miłujmy / Cnota tu za nic nie trzeba godności, / Złota tu pragną nie pragną miłości.
107107 ciągnąć rzemień — zwrot utarty: wydawać pieniądze ze skórzanego, rzemiennego mieszka.
108108 Anakreontowi, lirykowi z VI w. p.n.e., mylnie przypisywano autorstwo wydanego w r. 1554 przez paryskiego księgarza–humanistę, Henri Etienne’a, zbioru drobnych poezji greckich, odznaczających się błahą treścią i beztroskim nastrojem (topika miłosna, taniec, piękno, wino. itd.). W rzeczywistości najwcześniejsze spośród owych „anakreontyków”, ogromnie popularnych i często naśladowanych w w. XVI–XVIII, pochodzą z pierwszych lat naszej ery.
109109 bardony — struny basowe nadające się do pieśni wojennych.
110110 strony — struny.
111111 Meryjona — Merion, jeden z greckich bohaterów w wojnie trojańskiej.
112112 Sarpedona — Sarpedon, syn Jowisza, król Likii, sprzymierzeniec Trojan w wojnie z Grekami. Zginął w walkach pod Troją.
113113 odejmować — bronić się przed czymś.
114114 prawy wiła — prawdziwy szaleniec.
115115 nama — nam (starop. liczba podwójna).
116116 sajdak — pokrowiec na łuk i strzały.
117117 na rękę wyzwała — wyzwała na pojedynek.
118118 zasię — zaś.
119119 karacena — rodzaj skórzanej zbroi z żelaznymi łuskami.
120120 ciągnie rogi — naciąga łuk; rogi — wygięte końce łuku z nacięciami do cięciwy.
121121 bełt — strzałę.
122122 za pawęzą — pawęż to podłużna tarcza.
123123 na górze — tu: na zewnątrz ciała.
124124 Andrzej Trzecieski (zm. 1583) — poeta polsko-łaciński, tłumaczpsalmów, działacz reformacyjny. Był on autorem biografii Reja i wierszy na śmierć Kochanowskiego. Pozostawił po sobie bogatą bibliotekę.
125125 należało — leżało, kryło się.
126126 mieszkania przyczyny — przyczyny spóźnienia się.