Gromił, bo dusza wielka, co się nad gmin wzniosła,
Sławę, cnotę stawiała za zyski rzemiosła.
Był wielkim, bo czuł, czym był, a co czuł, to czynił.
Nie czuł nasz pan Mikołaj i chociaż przewinił,
Grzech mały według niego, on ledwo nie świętym.
Nowy przeto teolog, kunsztem niepojętym,
Bezpłatny kraju sędzia17, przestawając na tym,
Sądził, karał, doradzał i stał się bogatym.
Ślepa, mówią, jest Temis18 – bajka, Temis widzi.
Nasz pan sędzia, co z dawnych błędów mądrze szydzi,
Znając jak przeświadczenie19 mądrości uwłoczy,
Wypróbował dowodnie, iż ma bystre oczy.
Fraszka sądem bezwzględnym20 trybunał ozdobić,
Mógł to i Czartoryski21, lecz sądząc zarobić,
Więcej wygrać niż strona, co zyskała dekret22 —
To treść bystrych dowcipów, to sędziowski sekret.
Mają go i patrony23 (nazwisko poważne),