Kostenlos

Ostatni promień

Text
Als gelesen kennzeichnen
Schriftart:Kleiner AaGrößer Aa

Była to podłużna szuflada, oklejona ciemnoszafirowym papierem.

Pod ścianami stały dwa łóżka palisandrowe14, porządnie zasłane i okryte kapami szydełkowej roboty.

Pomiędzy nimi komoda, na niej toaletka, dwie świece oprawne w srebrne lichtarze. Przy oknie mały stoliczek, na nim koszyczek z rozpoczętą szydełkową robotą.

Nigdzie ani śladu kurzu, wszystko czysto sprzątnięte, ustawione, na umywalni szczoteczki ułożone metodycznie w głębi porcelanowego pudełka.

Na stoliczku lampka niewielka, przyćmiona papierowym abażurem.

Elszykowska zbliżyła się do komody i oparłszy się łokciami o blat, ukryła w dłoniach głowę.

Tak! kochała się w Bełszyńskim i to od dwóch lat, od chwili, gdy ten brzydki i chmurny student wszedł na próg ich domu.

Kochała go w tajemnicy najwyższej i długo nawet przed sobą samą nie chciała się przyznać do tej miłości dla korepetytora swego syna, miłości, która czyniła ją śmieszną, nędzną, głupią, a mimo to wżarła się już tak w jej istotę, że stanowiła część jej samej.

Bełszyński zdawał się nie spostrzegać nawet tej gorącej, sentymentalnej namiętności, jaką wzbudził w tej czterdziestoletniej kobiecie, chudej, zmęczonej, siwiejącej i traktującej go z jakąś dziwaczną, według niego „niegrzeczną”, lękliwością. Kilkakrotnie przy podawaniu mu biletu lub wypłacaniu pieniędzy palce ich się zetknęły. Elszykowska natychmiast cofała swoje jakby za dotknięciem rozpalonego żelaza. Uważał ją jak „matkę swojego ucznia” – nic więcej. Była dla niego tym samym, czym to wieszadło, na którego kołku zawieszał swe palto od lat dwóch.W ogóle było to usposobienie zimne. Kobieta była dlań niższym organizmem – przechodził mimo dziewicy, często mając na ustach sprośne żarty i słowa, lecz zbywając wzruszeniem ramion to, co namiętnością płciową zwać się mogło. Kobieta była dlań potrzebna do zachowania gatunku – kiedyś, później, skoro będzie mieć ku temu środki, weźmie sobie może towarzyszkę, z którą spełni akt altruizmem podyktowany.

Tymczasem Elszykowska kochała go coraz głębiej, coraz namiętniej, mając w tej pasji ostatni, jasny promień nędznego życia żony urzędnika, który po mozolnej pracy lat czterdziestu doszedł do tysiąca sześciuset rubli rocznej pensji i chronicznej choroby, na którą nawet specyfiki ogłaszane na czwartej stronicy pism pomóc nie mogły.

W pierwszych latach małżeństwa Elszykowska walczyła z niedostatkiem, z ukrytą i łataną biedą – i powoli pod wpływem tej ciągłej walki o możność kupienia funta15 wołowiny na rosół lub serdelka do herbaty straciła najzupełniej jakiekolwiek namiętne porywy. Nie kochała nigdy nikogo, trochę męża, trochę dzieci – i doszła tak w tym chłodzie i przyzwoitej moralności do lat czterdziestu – gdy nagle serce jej zatrzepotało jak ptak długo więziony w zbyt ciasnej i ciemnej klatce. Ten młody chłopiec od pierwszej chwili sprawił na niej piorunujące wrażenie i po pierwszej jego bytności w ich domu zdawało się jej, że dostała obłędu. Gdy nagle wymówiono imię nowego korepetytora, twarz jej oblewała się krwawym rumieńcem, jak twarz piętnastoletniej dziewczyny. I odtąd jedyną troską jej życia było ukrycie tego uczucia, które w tajemnicy wzrosło do olbrzymiej potęgi szalonej namiętności. Chwilami Elszykowską ogarniała żądza namiętnych pieszczot i ona, tak zwykle spokojna i martwa, roiła sceny przechodzące zakreślone wyobraźni granice. To znów przeważał sentymentalizm i po kryzysie zmysłowego nastroju następował nerwowy smutek beznadziejnej uczuciowości.

Mimo to nigdy najlżejszy cień kokieterii i uczynienia wrażenia nie przesunął się przez jej postępowanie. Czesała ciągle po chińsku włosy, nie zasmarowując farbą siwiejących nici. Jak spłoszona sarna przemykała się przez pokój, w którym Bełszyński uczył jej syna. Często stawała pode drzwiami i wsłuchiwała się z rozkoszą w niski, basowy głos studenta. Zamykała oczy i zaciskała ręce koło szyi, do której krew napływała gorącą strugą. Często spod przymkniętych powiek spływały łzy, drżały na nędznych rzęsach i spadały na stanik okrywający zapadłą pierś, jak całun rozkładające się części trupa.

14palisandrowy – wykonany z palisandru, bardzo ciężkiego i twardego drewna, używanego głównie do wykonywania mebli i przedmiotów artystycznych, instrumentów muzycznych. [przypis edytorski]
15funt – daw. jednostka wagi, wynosząca 0,4–0,5 kg. [przypis edytorski]