Kostenlos

Trzaska i Zbroja

Text
0
Kritiken
Als gelesen kennzeichnen
Schriftart:Kleiner AaGrößer Aa

– Ale, ale, kumo – rzekł Kazimierz, jakby sobie coś przypominając – nie dziwujcie się ani se głowy nie kłopotajcie, gdy ujrzycie jutro rano przed swoim progiem dwie kury i woreczek z grosiwem. Nie może przyjąć siostrzenica, musi brać ciotka. Co raz darowane, tego się nie cofa.

– Rety! A gdzież ja bydlątka podzieję? Matko święta!…

– Wiem, że stajenki nie macie. Dajcie krówki Basi na chowanie, a czeskie zatrzymajcie dla siebie.

– Ee, miłościwy królu-kumotrze, to niech już idzie jedno za drugim. Na co mnie, starej, tyle grosza!

– Wola wasza. Ja tu nic nie rozsądzam. Róbcie, jak się wam zda.

– Takeście mnie szpetnie podeszli, miłościwy panie – odezwał się Trzaska, drapiąc się w głowę. – A ja was prosiłem…

– Strzeżcie się zuchwałej mowy. Musiałbym was ukarać i jeszcze jaką parę koni Jacentowej podarować.

Podanie ludowe wspomina krótko, że król Kazimierz Wielki trzymał raz do chrztu dziecko Trzaski, chłopa z Łobzowa. Drugie podanie opowiada, że za krzywdę wyrządzoną Zbroi, któremu kazała chatę rozwalić, wypędził król Rokiczanę precz z Polski.

Potomkowie owych Zbrojów i Trzasków żyją do dnia dzisiejszego licznie rozrodzeni w Łobzowie i Bronowicach, a jakiś prawnuk Pawła był w roku 1912 wójtem na Krowodrzy.