– Ferdynandzie! Mario!… o Mario… zdradziliście mnie!
– Nie potrzebno krzyczyć po nocy!… a to się wszystkie ludzie w mieście pobudzą! – odzywa się w tej chwili surowy głos z kąta.
Młodzian odwrócił utrefioną34 głowę, spojrzał, odskoczył jak młoda antylopa na widok tygrysa, i z rozpaczliwą energią zamykając rygle, wyszeptał:
– Otóż to moja wigilia… oto wigilia sieroty! Boże! Boże!… czyliż mogę nazywać Cię miłosiernym?
O ludzie! i czymże jest samo nieszczęście gminu wobec świadomości nieszczęścia, jaką posiadają natury wyższe?…