Kostenlos

Chmury

Text
0
Kritiken
Als gelesen kennzeichnen
Schriftart:Kleiner AaGrößer Aa

SCENA XXIX

Wykrętowic, Amynias, Chór.

Słychać jęki za sceną. Równocześnie wsuwa się lichwiarz Amynias249), długi, kościsty, mówi poetycznym patosem.

AMYNIAS

 
Och, ach, o biada!
 

WYKRĘTOWIC

 
A tam, co takiego?
Któż to tak jęczy? Może który z owych
Tam nieboraków Karkina250 tak jęknął?!
 

AMYNIAS

tragiczny patos

 
Och! Kim ja jestem, chcecież wiedzieć prawdę?
Jam nieszczęśliwiec!
 

WYKRĘTOWIC

 
Opamiętajże się!
 

AMYNIAS

 
„O srogie bóstwa! O rydwanołomny
„Losie mych koni! O Pallas, ma zgubo!”251
 

WYKRĘTOWIC

 
Cóż ci Tlepolem mógł złego wyrządzić?
 

AMYNIAS

 
Nie szydź, o druże! Lecz rozkaż synowi
Oddać srebrniki, które był pożyczył —
Dla przyczyn wiela, zwłaszcza, iżem w biedzie.
 

WYKRĘTOWIC

 
Jakie srebrniki?
 

AMYNIAS

 
Te, które pożyczył.
 

WYKRĘTOWIC

 
Źle, widzi mi się, stoi sprawa twoja.
 

AMYNIAS

 
„Z rydwanu w pędzie zwaliłem się, przebóg!”
 

WYKRĘTOWIC

 
Cóże ty bredzisz? Czyś z osła spadł na łeb?
 

AMYNIAS

 
Ja – bredzę?? Gdy się pieniędzy domagam?
 

WYKRĘTOWIC

 
Rzecz oczywista; tyś chory!
 

AMYNIAS

 
Ja chory?!
 

WYKRĘTOWIC

 
Mózg, widzi mi się, otrząsnąłeś w sobie!
 

AMYNIAS

w złości

 
A mnie się widzi, na Hermesa252, że ty
Będziesz zaskarżon, gdy nie oddasz…
 

WYKRĘTOWIC

 
Słuchaj!
Jak sądzisz, czy Zeus zawsze każdym razem
Nowy deszcz zsyła, czy też słonko z dołu
Wyciąga wodę tę samą z powrotem?253
 

AMYNIAS

 
Nic nie wiem o tym: a cóż mnie do tego?
 

WYKRĘTOWIC

 
Jak możesz prawnie domagać się grosza,
Skoro nic nie wiesz o nadziemskich sprawach?
 

AMYNIAS

 
A możeś w biedzie z synem, więc choć procent
Oddajcie!
 

WYKRĘTOWIC

 
Procent? A to co za bydlę?
 

AMYNIAS

czule

 
Cóż by, jak to że, gdy czas cicho płynie,
Dzionek po dzionku, miesiąc po miesiącu,
Coraz to więcej pieniążków przybywa?
 

WYKRĘTOWIC

 
Ślicznie. A morze, jak sądzisz, jest teraz
Pełniejsze niż wpierw?
 

AMYNIAS

 
Przebóg, zawsze równe:
Nie śmie przenigdy być pełniejsze!
 

WYKRĘTOWIC

 
Jak to,
Morze, wisielcze, choć do niego wpada
Rzek mnóstwo, nigdy nie staje się większe254?
Ty zaś chcesz, by twój kapitał się zwiększał?
Może byś nura stąd dał: precz mi z oczu!
Dawać tu oścień!
 

Wybiega pachoł z ościeniem – i daje go Wykrętowicowi.

AMYNIAS

do widzów

 
Was wzywam na świadki!
 

WYKRĘTOWIC

grozi mu ościeniem

 
Jazda! Jeszcześ tu? Wiśta, wio! Rysaku!
 

AMYNIAS

ustępując z trwogą, krzyczy

 
To gwałt publiczny!
 

WYKRĘTOWIC

coraz gwałtowniej, dźgając

 
Nastąp! Bo cię kolnę
Ościeniem w zadek – no, bo dźgnę, licowy!
 

kole go raz wraz ościeniem i ściga

 
Zmykaj!
 

Amynias uciekł na prawo. Wykrętowic z tryumfem do siebie

 
No wreszcie… udało się ruszyć
Z miejsca te twoje kolce i rydwany!
 

Amynias ucieka. Wykrętowic idzie na ucztę do siebie.

CHÓR

Strofa

 
Cóż to za miłość wszego łajdactwa!
Starzec ten, w pysze zuchwały,
Chce za pomocy matactwa
Skręcić dług cały!
Lecz zaprawdę, dzisiaj jeszcze
Łbem o coś twardego wytnie;
Choć mądrala działa sprytnie,
Hultaj, popadnie zaraz sam w hultajskie kleszcze!
 

Antystrofa

 
Sądzę, że znajdzie to w okamgnieniu,
Czego pożądał i szukał zawdy255,
By syn miał moc w dowodzeniu
Każdej nieprawdy!
 
 
I bił wszystkich swą wymową,
Kogo spotka, tym sromotniej,
Im rzecz wywodzi przewrotniej:
Aliści wnet zapragnie, by został niemową!
 

Wypada z krzykiem z domu swego Wykrętowic, za nim syn Odrzykoń, bijąc ojca.

SCENA XXX

Wykrętowic, Odrzykoń, Chór.

WYKRĘTOWIC

 
Ratunku, gwałtu!
Sąsiedzi, krewni i wy jednogmińce,
Brońcie mnie! Bije, wali mnie, morduje!
Och! Jakże boli, czaszka, głowa, szczęki.
Ty zbrodniu! Ojca śmiesz bić?
 

ODRZYKOŃ

 
Biję ojca!256
 

WYKRĘTOWIC

 
 
Widzicie, przyznał, że bije mnie.
 

ODRZYKOŃ

 
Owszem.
 

WYKRĘTOWIC

 
Ty ojcobójco, łotrze, włamywaczu!
 

ODRZYKOŃ

 
Powtórz to samo jeszcze raz i więcej:
Wiesz, iż mi lubo słuchać różnych obelg!
 

WYKRĘTOWIC

 
Ty wiercignoju!
 

ODRZYKOŃ

 
Różami mnie wieńczysz!
 

WYKRĘTOWIC

 
Ty ojca bijesz!
 

ODRZYKOŃ

 
Wnet ci udowodnię,
Przebóg, że słusznie biję cię!
 

WYKRĘTOWIC

 
Ty łotrze!
Jakże to można bić ojca i „słusznie”?
 

ODRZYKOŃ

 
Dowody podam i przekonam słowem.
 

WYKRĘTOWIC

 
Ty mnie przekonasz?
 

ODRZYKOŃ

 
Najzupełniej gładko.
Wybieraj, jaki chcesz z obu wywodów!
 

WYKRĘTOWIC

 
Co za wywody?
 

ODRZYKOŃ

 
Prawy i nieprawy.
 

WYKRĘTOWIC

 
Prawda; jam zrobił to, żeś się nauczył,
Przebóg, wbrew prawu kazać! Cel osiągłem,
Jeśli mnie teraz przekonasz, że słuszna
I piękna, by syn ojca swego grzmocił.
 

ODRZYKOŃ

 
Myślę więc, że cię przekonam tak snadnie,
Że wysłuchawszy, słowem nie odrzekniesz!
 

WYKRĘTOWIC

 
Bardzom też ciekaw, co mi będziesz prawił.
 

CHÓR

Strofa

 
Teraz twym dziełem, starcze, obmyślić fortele,
Jak skarcić tego młokosa.
Gdyby w tę mądrość swoją nie dufał zbyt śmiele,
Nie byłby zadarł tak nosa!
Lecz inna jeszcze pychy musi być przyczyna:
Tamtego 257 widać w tym wina!
 

AGON WTÓRY

1353–1452

SCENA XXXI

Ci sami.

ARCYCHMURA I

 
Jednakże z czego wśród was ta bójka się pocznie,
Trzeba wiedzieć chórowi; opowiedz bezzwłocznie!
 

WYKRĘTOWIC

 
O co właśnie my nasamprzód
zaczęliśma lżyć się wzajem,
Toć słuchajcie! Jako wiecie,
siedzieliśma przy biesiedzie;
Więc ja jemu wziąć kazałem
naprzód lutnię i zaśpiewać
Symonida258 pieśń tę starą,
jako Krijos259 w sławie chodził:
Ten zaś mówi, że na lutni
grać i śpiewać w czasie uczty
Rzecz niemodna, że tak baby
pieją, mieląc pęcak w żarnach.
 

ODRZYKOŃ

 
I już wtedy trzeba było
pana ojca prać i kopać,
Gdyś mi tylko kazał śpiewać,
jakbym świerszczem był na uczcie!
 

WYKRĘTOWIC

 
Takie brednie mówił doma,
jako teraz tu przed wami:
Śmiał Symonidesa nadto
marnym nazwać wierszokletą.
Zrazu z trudem, lecz tam jakoś
wstrzymywałem wybuch gniewu;
Potem mówię mu, niech weźmie
na skroń swoją kiść wawrzynu
niech coś z Ajschyla głosi,
a ten na to zaraz breszy:
„To sękaty pysk, ryczywół,
huku pełen odmigęba!”
A wtedy mi, wżdy czujecie,
jak nie zedrga serce w piersi.
Ajschylosa260 bowiem mam ja
za hetmana wszech poetów:
Pomimo to wargi zgryzłem
i powiadam: to z tych nowszych
Wieszczów coś mi tu zaśpiewaj,
jako to tam mądre głowy.
Ten w tej chwili śpiewa rytmy
Eurypida261, jako przespał
Brat rodzoną siostrę swoją262!
Chrońże nas od złego, Febie!
Wtedy już nie mogłem zdzierżyć.
Plunąłem weń zamaszyście
Prawdą mnogich brzydkich wyzwisk:
stąd zaczęła się, jak bywa,
Kłótnia, ząb za ząb zażarta.
Potem wyród skoczył na mnie,
Zwalił na ziem, skolankował,
dusił, gniótł, do żywa dobił!
 

ODRZYKOŃ

 
Czyż nie słusznie? Nie uznajesz
przecież Eurypida księciem
Wszystkich mędrców?
 

WYKRĘTOWIC

 
Księciem mędrców?
Jego? O ty, ty, jak zwać cię!!?
Cóż, kiedy mnie bić znów poczniesz!
 

ODRZYKOŃ

 
Klnę się Zeusem, zbiję słusznie.
 

WYKRĘTOWIC

 
Jak to słusznie? Bić mnie, drabie,
który wyżywiłem ciebie?
Gdyś dzieciątkiem zaczął paplać,
jam zgadywał twoje cbęci:
Ledwieś zaszczebiotał mlimli,
jam już mleczko ci podawał,
Kiedyś krzyknął tylko papu,
biegłem wraz263 i bułkę niosłem.
Jeszcześ wżdy nie uśpiał pisnąć
ę, ę, już cię w ręku miałem,
I na dwór wyniósłszy, strzegłem!
Tyś mnie dziś pod gardło chwycił!
 

śpiewa

 
Wrzeszczącego w niebogłosy,
Iże mnie nagli, na dwór nie puściłeś
Tylko dzierżąc mnie za włosy,
Łotrze, tak długo na ziemi dusiłeś.
Aż trzasła błona:
Zwolniał zamek u łona!
 

SCENA XXXII

Ci sami.

CHÓR

 
Myślę, że biją żywo serduszka młodzików,
Co powie synal, ciekawe:
Dopuściwszy się takich na ojcu figlików,
Gdy wygra słowną rozprawę,
Wtedy za skórę ojców nie wydamy z miecha
Ni dziurawego orzecha!
Więc do dzieła, ty nowych zasad krzewicielu,
Znajdź rację, by choć pozór był słusznego celu!
 

ODRZYKOŃ

 
Jakże miło poznać nowe
i dowcipne owe prawdy
I ze wzgardą patrzeć z góry
na społecznych praw przesądy!
Gdy się przedtem zajmowałem
całą duszą li264 koniarstwem,
Nie umiałem wypowiedzieć
ni trzech zdań bez błędów mnóstwa:
Teraz zaś, gdy mnie powstrzymał
ten mój stary, sam, od błazeństw,
Zająłem się wiedzą wyższą,
praktykami i studiami.
Sądzę więc, że udowodnię,
iż się godzi bić rodzica.
 

WYKRĘTOWIC

 
Toć, prze Zeusa, jedź, pojeżdżaj!
Dla mnie lepiej jest z pewnością
Ogierów ci karmić czwórkę
niż raz wraz brać basarunek265!
 

ODRZYKOŃ

 
Otóż gdzieś mi przerwał mowę,
wracam do przedmiotu mego;
I pytanie pierwsze zadam:
czy mnie biłeś, gdym był dzieckiem?
 

WYKRĘTOWIC

 
Oczywiście, lecz przez miłość
i przezorność…
 

ODRZYKOŃ

 
Więc mów zaraz,
Czy nie słuszna, bym ja ciebie
obił również przez tę miłość,
Skoro bicie już dowodem
jest miłości – wedle ciebie?
Czyliż ma być wolne może
od plag chłosty ciało twoje,
Moje zasie nie? A jednak
jam się również wolnym zrodził!
Płaczą dziatki, biorąc chłostę:
czemu nie ma płakać ojciec?
Powiesz mi, że podług ciebie,
taki jest przywilej dzieci.
Ja zaś twierdzę, że staruszek,
przebóg, to podwójne dziecko!
Przeto rzecz słuszniejsza karcić
starych ostrzej niźli młodych,
Zwłaszcza, że w podeszłym wieku
wcale nie przystoi grzeszyć!
 

WYKRĘTOWIC

 
Lecz na całym świecie nie ma
takich praw, by ojców bito!
 

ODRZYKOŃ

 
Czyż to nie był człowiek taki,
jakoś ty jest, jakom ja jest,
Który prawa nadał ongi,
przodków słowem przekonawszy?
Czyż nie wolno i mnie nadać
praw najnowszych, by w przyszłości
Mogli w odwet bić do woli
rodzicieli swych synowie?
Jednak, ile batów wzięlim,
nim to nowe prawo stanie,
Odpuścimy ojcom z łaski
i skwitujem porachunki.
Patrzaj acan266 na koguty
i na inną wszechżywiznę,
Jak ścigają, bijąc ojców!
Aza różnią się czym od nas?
Przebóg, chyba tym, że ustaw
na tablicach nie gryzmolą!
 

WYKRĘTOWIC

 
 
Czemuż tedy, gdy koguty
naśladujesz w każdej sprawie,
Nie żresz z nimi na gnoisku
i na płocie nie śpisz, siedząc?
 

ODRZYKOŃ

 
To nie jedno, panie miły!
Tak Sokrates nie powiada.
 

WYKRĘTOWIC

 
Wobec tego nie bij ojca,
bo sam na się bicz ukręcisz!
 

ODRZYKOŃ

 
Jak to mniemasz?
 

WYKRĘTOWIC

 
Skoro ciebie,
jako ojciec prawnie karcę,
Tak ty, gdy mieć będziesz syna…
 

ODRZYKOŃ

szydersko

 
Jeśli go zaś mieć nie będę,
To te baty darmo wezmę,
ty zaś umrzesz, drwiący ze mnie!
 

WYKRĘTOWIC

 
Mnie się zdaje, o rówieśni,
że syn słuszne rzeczy prawi!
Przeto mniemam, że się godzi
wręcz ustąpić po słuszności!
Gdy bezprawie bowiem czynim,
słuszna – byśmy brali cięgi.
 

ODRZYKOŃ

 
Poznaj inną mą zasadę!
 

WYKRĘTOWIC

 
Chcesz mnie chyba życia zbawić?
 

ODRZYKOŃ

 
Nie – i owszem: chcę ci ulżyć,
żeś tam dostał, ile wlazło.
 

WYKRĘTOWIC

 
Jakimże to, mów, sposobem,
chcesz mi, synku, sprawić ulgę?
 

ODRZYKOŃ

 
Matkę zbiję, jako ciebie!
 

WYKRĘTOWIC

ze zdumieniem i strachem

 
Kogo? Matkę, matkę zbijesz?!!
Toli jeszcze większa zbrodnia!
 

ODRZYKOŃ

śpiewając i tańcząc

 
Cóż, a jeśli cię przekonam
Przez ten wywód mój nieprawy,
Że konieczność bić swą mać?
 

WYKRĘTOWIC

 
Wtedy tobie mogę dać
Jednę radę: bez obawy
Z Sokratesem, tym wyrodem
I z nieprawym twym wywodem
Prosto w otchłań na łeb skacz!
 

zwracając się do chóru

 
Przez was, o Chmury, jam to wszystko wyznał,
Wam powierzywszy całe szczęście moje!
 

OBIE ARCYCHMURY

 
Sam sobie służysz za sprawcę i kata,
Gdyś tak „wykręcił” na zdrożny tor świata!
 

WYKRĘTOWIC

 
Przecz267 tego pierwej wyście mi nie rzekły,
Lecz starca, gbura, jeszcze bardziej wzdęły?
 

OBIE ARCYCHMURY

 
Zawsze tak czynim, ile razy widzim
Człeka, co w sercu złe skłonności pieści:
Wtrącim go na dno nieszczęścia i szydzim,
By się nauczył dobrze bożej cześci 268 !
 

WYKRĘTOWIC

 
Wszystko to boli, o Chmury, lecz słusznie,
Bo grzechem było wyprzeć się bezczelnie,
Com gdzie pożyczył! Teraz, synu miły,
Pójdziem bić na śmierć łotra Chajrefonta
I Sokratesa, bo nas oszwabili!
 

ODRZYKOŃ

 
Nigdy nie będę moich krzywdził mistrzów!
 

WYKRĘTOWIC

 
Na bogi! Bój się Zeusa, Rodziciela!
 

ODRZYKOŃ

 
Patrzaj go! Zeusa! Jakiżeś ty wstecznik!
Jestli Zeus jaki?
 

WYKRĘTOWIC

 
Jest!
 

ODRZYKOŃ

 
Ech! Już go nie ma!
Wir tam króluje, wypędziwszy Zeusa!
 

WYKRĘTOWIC

 
Oj, to nieprawda, tylkom ja tak poplótł
Na wiarę tego mędrka. Och, ja nędznik!!
 

gesty rozpaczliwe

ODRZYKOŃ

 
Sam tutaj szalej i sam bredź do siebie!
 

odchodzi spiesznie.

SCENA XXXIII

Wykrętowic, Chór.

WYKRĘTOWIC

 
Och, to szaleństwo! Jakżem mógł tak zgłupieć,
Żem chciał wypędzać bogów dla Sokrata!
 

podchodzi do posągu Hermesa przed domem, obejmuje go pieszczotliwie

 
Drogi Hermesie, nie gniewaj się na mnie,
Nie gub do reszty, daruj: już nie będę!…
Wybacz, żem bzika dostał przez warcholstwo!
Teraz poradź mi, czy mam ich zaskarżyć
Przed sądem, czy też co innego każesz…
 

przykłada ucho do ust boga, nasłuchując

 
Dowcipnie radzisz… nie włóczyć się w sądach,
Lecz w okamgnieniu podpalić to gniazdo
Owych warchołów…
 

woła donośnie na służbę, która wypada z osękamii toporkami.

 
Hej! Do mnie, Rudasie!
Dawaj drabinę a przynieś osękę!
Wychodź mi zaraz na tę wymyślnicę,
Rwij dach, rozwalaj, pokaż, iż mnie kochasz!
Żywo! Tę szopę na łeb trza im zwalić!
Przynieś tam który zapaloną żagiew!
Już ja tu dzisiaj komuś sprawię łaźnię!
Ja wam tu… łotry… ja wam… paliwody!…
 

Niewolnicy szybko wypełniają rozkazy, rąbią i rwą dach. Wykrętowic z głownią i oskardem wchodzi po drabinie na dach, rąbie i podpala. Dym i ogień. Oknami wyglądają przerażeni uczniowie.

EXODOS (ZAKOŃCZENIE)

SCENA XXXIV

Wykrętowic, Uczniowie, Chajrefont, Sokrates.

Z uczelni wybiegają w popłochu uczniowie.

UCZEŃ PIERWSZY

 
Rety, ratunku!
 

WYKRĘTOWIC

na dachu, podpalając

 
Hej, smolna szczapo, rób swoje, żeż ogniem!
 

UCZEŃ PIERWSZY

 
Człeku, co robisz?!!
 

WYKRĘTOWIC

rąbiąc

 
Co robię, czyś ślepy?
Z krokwiami budy wiodę cięte spory.
 

CHAJREFONT

innym oknem

 
Rety! A któż tam podpalił nam szkołę?
 

WYKRĘTOWIC

 
Ten właśnie, komu skradliście opończę.
 

CHAJREFONT

 
Ty chcesz nas zabić!
 

WYKRĘTOWIC

 
Zgadłeś, kotku: chciałbym,
 

zachwiał się, potknąwszy o coś

 
Jeśli mnie tylko nie zawiedzie osęk
I na łeb lecąc, nie skręcę gdzie karku!
 

Sokrates wytyka głowę przez jakiś otwór.

SOKRATES

 
Hej! Co ty robisz – tam na moim dachu?
 

WYKRĘTOWIC

 
„W eterach bujam, słońca w myślach ważę”.
 

SOKRATES

 
Ratunku! W dymie duszę się, nieszczęśnik!
 

CHAJREFONT

 
A ja, nieborak, upiekę się żywcem!
 

WYKRĘTOWIC

 
Co was napadło, na bogi się zrywać??
Seleny269 stolce podpatrywać, łotry!!?
 

Sokrates i uczniowie wyrywają się z płonącego domu i uciekają. Wykrętowic i służba jego pędzi ich bijąc i wrzeszcząc.

 
Bij ich, kol, morduj, dla wielu powodów,
Lecz przede wszystkim, że bogom bluźnili!
 

W tej gonitwie wszyscy wypadają za scenę – na lewo.

CHÓR

 
Ninie270 do domów odchodźcie:
na dzisiaj wystarczy wam tańca i śpiewu!
 
249lichwiarz Amynias – Leeuwen przedstawia Amyniasa jako efeba i przyjaciela Odrzykonia, wbrew temu idę za Kockiem, Teufflem i Blaydesem (1890 r. Nubes) i zachowuję Amyniasowi charakter lichwiarza, jak go niewątpliwie pomyślał i stworzył Arystofanes. [przypis tłumacza]
250Któż to tak jęczy? Może który z (…) nieboraków Karkina… – Karkinos, stary poeta tragiczny sprzed Ajschylosa, chwalony przez helleńskich dramaturgów; nie pozostało jednak nic z jego dzieł. Miał trzech synów, również tragików, ale bardzo lichych, których współczesna komedia często wyszydza: są to Ksenokles, Ksenotinos i Ksenarchos.Poetyczny lichwiarz Amynias szpikuje swe zdania frazesami z dramatu Ksenoklesa Alkmena. [przypis tłumacza]
251„O srogie bóstwa! (…) Losie mych koni! O Pallas, ma zgubo!” – Z napuszonego dramatu Ksenoklesa pt. Alkmena. Lykymnios, brat Alkmeny, przyjaciel Heraklesa, zginął wskutek nieostrożnej jazdy na rydwanie Tlepolema, syna Heraklesa. [przypis tłumacza]
252Hermes (mit. gr.) – bóg kupców i złodziei, posłaniec bogów. [przypis edytorski]
253czy Zeus zawsze każdym razem nowy deszcz zsyła, czy też (…) wodę tę samą z powrotem? – jedna z kwestii, które roztrząsali sofiści. [przypis tłumacza]
254Morze (…) choć do niego wpada rzek mnóstwo, nigdy nie staje się większe – również jedno z powszechnie omawianych zagadnień: p. Lucretius [red. WL: Lukrecjusz, O naturze wszechrzeczy (De rerum natura)], VI, 607. [przypis tłumacza]
255zawdy (daw.) – zawsze. [przypis edytorski]
256Biję ojca! – podług praw attyckich za pobicie ojca groziła banicja mniejsza: w każdym razie kara bardzo surowa. [przypis tłumacza]
257Tamtego (…) w tym wina – Sokratesa. [przypis tłumacza]
258Symonides z Keos (ok. 556–468 p.n.e.) – poeta grecki, znany jako autor trenów i smutnych elegii. [przypis edytorski]
259Krijos z Eginy – bohater z wojen perskich, opiewany przez Symonidesa. [przypis edytorski]
260Ajschylos (525–456 p.n.e) – dramaturg grecki, uważany za twórcę tragedii jako gatunku literackiego. [przypis edytorski]
261Eurypides (ok. 480–406 p.n.e.) – dramaturg grecki, autor tragedii, uznawany za reformatora gatunku. [przypis edytorski]
262rytmy Eurypida, jako przespał brat rodzoną siostrę swoją – dramat Eurypidesa, Ajolos: treścią jego jest miłość kazirodcza pomiędzy rodzeństwem, Kanachą i Makareusem. [przypis tłumacza]
263wraz (daw.) – zaraz. [przypis edytorski]
264li (daw.) – tylko. [przypis edytorski]
265basarunek (daw.) – baty. [przypis edytorski]
266acan (daw.) – waćpan. [przypis edytorski]
267przecz (daw.) – dlaczego. [przypis edytorski]
268cześci – dziś popr. forma D.lp: czci. [przypis edytorski]
269Selene – bogini księżyca. [przypis tłumacza]
270ninie (daw.) – teraz. [przypis edytorski]

Weitere Bücher von diesem Autor