Kostenlos

Karl Krug

Text
0
Kritiken
Als gelesen kennzeichnen
Schriftart:Kleiner AaGrößer Aa

Na uczczenie wesołego dnia pozwolił sobie Krug wypić całą butelkę piwa. Wracał też do roboty wesół i żywo rozmawiał w swem gronie. Wszedłszy na ścianę, wziął przygotowany szaflik wapna i zeskoczył na rusztowanie. Zaledwie jednak postąpił kilka kroków, zsunięte jednym końcem z poprzecznego bala deski przeważyły się i zwaliły go na dół. Trzymając w ręku szaflik, nie zdążył uchwycić się wiązania i uderzył bokiem o parkan, zawisł na nim chwilę i spadł na ziemię. Z omazanych wapnem ust buchnęła krew strumieniem. Przybiegli na ratunek z góry niemcy, zgromadzili się inni robotnicy, powstał gwar, który ściągnął masę przechodniów. Nadszedł i Czapla, lecz dostrzegłszy skrwawione ciało, podążył szybko na rusztowanie i zajął się pilnie robotą. Z całego składu robotników on jeden tylko pozostał na górze.

Krug ciężko jęczał, trzymając rękę na połamanym boku, ale nic nie opowiadał. Jakaś kobieta od noszenia cegły troskliwie obcierała mu twarz ze krwi i wapna. Wszyscy byli wzruszeni, chociaż nikt nie szemrał przeciwko nieszczęściu, które każdego mularza spotkać może. Dwaj tylko przyjaciele Czapli, zamieniając między sobą smutne spojrzenia i wznosząc je w górę, zdawali się odgadywać prawdopodobną historyę wypadku.

Gdy zajechała doróżka, która chorego do szpitala zawieźć miała, Krug otworzył oczy i słabym głosem zawołał:

– Wilhelm.

– Jestem – odezwał się ten sam niemiec, który go kiedyś za drogie piwo wyłajał i czapkę zrzucił.

– Weź te pieniądze – rzekł Krug wydobywszy z pod bluzy paczkę banknotów – oddaj mojej żonie i powiedz, ażeby synów, jak dorosną, tu przesiedliła. Tu można zarobić…

Czterech ludzi podniosło go i włożyło do dorożki, która odjechała… z trupem. Mularze wrócili do roboty, objaśniając rozmaitymi domysłami przyczynę spadnięcia.

– Umarł? – spytał bojaźliwie Czapla dwu swych przyjaciół.

Oni nic nie rzekłszy, zaczęli murować.

Na drugi dzień doniesiono w pismach między wiadomościami policyjnemi o zabiciu się Karola Kruga, a jednocześnie w pewnej gazetce użalano się, że niemcy coraz bardziej wypierają nas z pola pracy.

– Biedny Krugu – pomyślałem sobie – ja ci to, żeś chciał u nas pracować i moim być bratem – przebaczam.