Rewolucja Jednojajowych

Text
0
Kritiken
Leseprobe
Als gelesen kennzeichnen
Wie Sie das Buch nach dem Kauf lesen
Rewolucja Jednojajowych
Schriftart:Kleiner AaGrößer Aa

REWOLUCJA

JEDNOJAJOWYCH

Imprint

Rewolucja Jednojajowych

Władysław Żernik

Copyright 2012 Władysław Żernik

published at epubli GmbH, Berlin

www.epubli.de

ISBN 978-3-8442-1995-1

WŁADYSŁAW ŻERNIK

REWOLUCJA

JEDNOJAJOWYCH

Wrocław 2009

Imprint

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

31

32

33

34

35

36

37

38

39

40

41

42

43

44

45

46

47

48

49

50

51

52

53

1

Wnętrze budynku kojarzyło się nieodparcie z mrowiskiem. A to za sprawą dużej ilości korytarzy i szybko poruszających się ludzi, zachowujących się jak mrówki. Odczucie pośpiechu było złudne. Pośpiech nie wynikał z szybkich kroków idących, lecz z ich nieskoordynowanych ruchów ciała. Chociaż i to wrażenie było nieadekwatne do widocznego na ich twarzach spokoju, przyjaznych i niewinnych spojrzeń oraz wykrzywionych w uśmiechu ust. Właściwie wszystko na tych korytarzach było inne od tego, co na pierwszy rzut rejestrowały oczy.

Budynek należał do Komórki H1, będącej na usługach Wyroczni. Jej Szefem był wysokiej klasy specjalista w dziedzinie kognitywistyki, zajmujący się zjawiskami dotyczącymi ludzkiego rozumu. Do jego ulubionych dyscyplin należała filozofia umysłu i zagadnienia sztucznej inteligencji. Efektem jego badań było wyprodukowanie zminiaturyzowanego układu elektronicznego (nazwanego od miejsca produkcji „chip H1”), który kierował procesami umysłowymi człowieka. Osoby z wszczepionym chipem wykazywały się brakiem empatii i poczucia winy oraz prawie znikomym poziomem uczuć i emocji. Szef komórki H1, a za nim również Wyrocznia, unikali nazywania ludzi z wszczepionymi chipami H1 cyborgami. Obydwoje uważali bowiem, że to określenie odbiera im człowieczeństwo i spycha do grona bezmyślnych robotów. Tymczasem byli to ludzie o nadzwyczajnym poziomie inteligencji, przygotowywani w Komórce H1 do specjalnych zadań w dziedzinie korygowania niektórych dziejów współczesnej historii świata.

Leżenie z oczami wlepionymi w sufit wyprofilowany na wzór sklepienia nieba uznawał Inteligent za najnudniejszą formę odpoczynku. Toteż po kilku obowiązkowych minutach zerwał się z twardego posłania i skierował na korytarz. Przez chwilę przypatrywał się poruszającemu się na wszystkie strony tłumowi, a następnie wtopił się w niego, obserwując z zainteresowaniem mijane osoby. Na dłużej zatrzymywał wzrok na wiotkich szyjach kobiet, starając się odgadywać z nich wizerunek twarzy, szczególnie linie czoła, nosa, ust, a zwłaszcza brody. Zamierzał minąć kolejną postać, lecz jego głowa odwróciła się bezwiednie w stronę przyćmionych szyb. W oczy rzuciła mu się postać mężczyzny stojącego przy stole w obszernym pokoju. „Skąd ja znam tego faceta?” – przemknęło mu przez głowę. Krępa sylwetka, głowa osadzona na krótkiej szyi, czupryna ciemnych włosów i ręce splecione na wysokości rozporka. Uwagę przykuwało jego chytre i nieufne spojrzenie. Ta mało sympatyczna cecha emanowała właściwie z całej postaci. Szukanie w pamięci wyjaśnienia tej przypadkowej zagadki przerwał dochodzący zza pleców kobiecy głos:

– Gdzie się podziewałeś? Szukam cię już od kilku minut.

– Miło cię słyszeć – bąknął, nie odwracając głowy.

– Znasz go?

Odwrócił głowę, ponieważ nie wiedział, a nawet nie domyślał się, o kogo pytała. Spoglądały na niego roześmiane oczy i wykrzywione w górę usta. Widok jej twarzy wprawiał go zwykle w zakłopotanie, a serce przyprawiał o szybsze bicie. Jednak wszczepiony pod skórą chip pozwalał mu zachować zupełny spokój, obojętność na ludzkie emocje, a także pozwalał nie poddawać się namiętnościom, czyli utrzymywać ducha w stanie ataraksji. Uniósł zatem brwi i zapytał obojętnie:

– O kogo pytałaś?

– O niego – wskazała na mężczyznę za szybą. – Znasz go?

– Nie. Jak się tu znalazł?

– Sprawka Wyroczni – przypatrywała się twarzy Inteligenta. – Jak wiesz, ona zjawia się tutaj tylko w wyjątkowych okolicznościach.

– Zawirowania historyczne?

– Pozwala cofać czas dla zapisywania nowych kart historii.

– Krwią?

– Ogniem i popiołem – potwierdziła z niesmakiem.

– Wiesz – spojrzał na Dziewczynę – że to nie moja działka.

– Znasz pogląd naszego Szefa? „Żeby przelewanie krwi miało jakiś sens, musi posiadać moralne lub co najmniej wiarygodne uzasadnienie”. A w robieniu takiej papki jesteś najlepszy, dlatego Wyrocznia wybrała ciebie.

– Co to za facet, o którego pytałaś? – Inteligent wskazał oczami na mężczyznę. – Mam wrażenie, jakbym go już gdzieś widział.

– Raczej jego brata. Jednojajowego bliźniaka. Kiedyś był u nas z prośbą o pomoc w zdobyciu władzy, ale nie przekonał Szefa, bo składał mało wiarygodne obietnice.

– To jak udało się tym razem przekonać Wyrocznię?

– Tym razem uderzyli bezpośrednio do Wyroczni, a ona... No, wiesz... – spojrzała wymownie na Inteligenta.

– Wiem, czym ona się zajmuje – uciął bez entuzjazmu.

– Tu masz materiały – podała mu srebrny dysk. – Szef prosił, żebyś się z nimi zapoznał przed rozmową – skinęła głową w stronę szyby – z tym facetem.

Na dysku była zapisana historia upadku totalitarnego systemu komunistycznego w Środkowej Europie. Po zniknięciu z monitora ostatniego obrazu Inteligent sprawiał wrażenie usatysfakcjonowanego. Poza sporadycznymi przypadkami, cały ten przełom odbył się bez krwawych jatek, typowych dla tego rodzaju rewolucji. A w komórce H1 tylko on i może jeszcze Dziewczyna nie przepadali za babraniem się we krwi. Głównymi bohaterami oglądanej zawieruchy byli z jednej strony wąsaty robotnik i jego doradcy, a z drugiej okularnik w generalskim mundurze i minister od bezpieczeństwa wewnętrznego. Po chwili Inteligent pokręcił jednak głową. W materiale nie było najmniejszego śladu po facecie zza szyby, ani jego jednojajowym bracie. Podniósł słuchawkę, nacisnął zielony guzik i po chwili usłyszał głos Dziewczyny.

 

– Zobaczyłem ten materiał, ale... – zawiesił głos.

– Chodzi ci o Jednojajowych? – odgadywała Dziewczyna.

– Właśnie o nich.

– Uważają, że historia obeszła się z nimi po macoszemu. Nim zdążyli wsiąść do jej pociągu, ten skończył swój bieg. Namówili zatem Wyrocznię, by cofnąć go na początek toru i poprowadzić nową drogą.

– Musieli użyć jakichś przekonywujących argumentów?

– Zgoda Wyroczni wygląda raczej na kaprys.

– Lubi ulegać słabościom ludzi?

– Przyszli do niej z pełną gębą banałów. Ojczyzna w niebezpieczeństwie, narodowa duma, patriotyzm, potrzeba naprawienia krzywd. Takie sobie machanie szabelką na wschód i zachód. Poza tym lamenty o wyłaniających się z cienia zdrajcach, sprzedawczykach i tchórzach mdlejących na widok krwi, a także o konieczności podjęcia walki i rozbicia układów opanowanych przez czerwonych pająków. Ale za tymi patetycznymi słowami kryje się zawsze takie samo gówno i unoszący się z niego smród. Uważają siebie za Mesjasza w dwóch osobach, który wyrwie ich ojczyznę z ramion niesprawiedliwego przeznaczenia i pozwoli zdjąć z dziejowego krzyża. Ale to przekonanie o historycznej misji skrywa jedynie niezaspokojoną ambicję zdobycia władzy i chęć zapisania się złotymi literami w najnowszej historii świata. W ich duszach jest więcej zła niż dobra, więcej zgrzytania zębami niż uśmiechu.

– Czy to znaczy, że nie wystarczy drobny retusz? – zawiesił wymownie głos i przycisnął słuchawkę do ucha.

– Masz rację. Ten fragment historii trzeba będzie zapisać na nowo.

– Krwią i cierpieniami?

– To ulubione dania Wyroczni.

– Przecież wiesz, że nie znoszę babrania się we krwi. Moje oczy nie znoszą czerwonej barwy.

– Powinieneś się czuć wyróżniony. Wyrocznia jest piękną kobietą i lubisz bywać w jej otoczeniu. Chyba nie zaprzeczysz?

– Ma tyle samo uroku co... – szukał porównania. – Co dżdżownica.

Słuchawkę wypełnił śmiech. Szczery i beztroski. Inteligent nie zamierzał go przerywać zbędnymi słowami, chociaż nie rozumiał jego przyczyny. Uważał bowiem, że piękno lub brzydotę można przypisać każdej istocie i każdemu przedmiotowi martwemu. W każdym razie nie wiązał wrażeń odbieranych wzrokiem z jakimikolwiek emocjami lub uczuciami.

– Po takim porównaniu – słowa Dziewczyny były przerywane wybuchami śmiechu – przestałam się dziwić wyborowi ciebie do pomocy bliźniakom.

– Ale oni mi się nie podobają.

– Przecież wiesz, że nasze wrażenia nie mają dla Wyroczni i Szefa żadnego znaczenia.

– Mają w oczach – Inteligent szukał słów do wyartykułowania swej myśli. – Mają w oczach taką wszechogarniającą nienawiść.

– O kim mówisz?

– O bliźniakach. Nie zauważyłaś tego?

– Bo ich zdolność poznawania rzeczywistości jest skażona podejrzliwością i przekonaniem o czyhających zewsząd wrogach i spiskach.

– Czy to ty opracowałaś materiały znajdujące się na dysku?

– Nie, ktoś z działu informacji.

– Nie zadał sobie trudu przedstawienia zakresu zmian, o jakie zabiegają Jednojajowi.

– Oni są przekonani, że walka z komunizmem poszła w złym kierunku i że trzeba ją zawrócić na właściwe tory.

– To znaczy?

– Rewolucja bez krwi i ofiar nie jest rewolucją.

– Podobnie jak dzień bez słońca nie jest dniem?

– Przekonali Wyrocznię, że przy Okrągłym Stole zdradzono idee Sierpnia i całego Ruchu Społecznego i że zdrada nie może być fundamentem wolnej i niepodległej ojczyzny oraz patriotycznej chwały.

Dziewczyna zatrzymała projektor, wlepiła oczy w Wyrocznię i Jednojajowego. Ich rozmowa przeszkadzała jej w komentowaniu obrazów widocznych na ekranie. Inteligent puścił do niej oko, po czym zwrócił się do Szefa:

– Jestem przekonany, że on – wskazał na Jednojajowego – lepiej zna historię swego kraju od Dziewczyny i że będzie mu łatwiej przedstawić jej rzeczywistego ducha.

– Ja też tak uważam – potwierdził Szef.

– Proszę – Dziewczyna zachęciła Jednojajowego do zajęcia jej miejsca, a po usadowieniu się obok Inteligenta, szepnęła mu do ucha: – Dziękuję.

– Nie lubisz tego pyszałka? – odwzajemnił się szeptem Inteligent.

– Taka sobie myszka, której się wydaje, że jest lwem – pokazała w uśmiechu zęby.

Wolne i niepewne kroki Jednojajowego pasowały do nieskoordynowanych ruchów rąk oraz widocznego lęku w jego oczach. Stanął przy stole, spojrzał spod oka na salę, po czym zwrócił się do Dziewczyny:

– Proszę o film.

– Od jakiego momentu chce Pan zacząć?

– Od wydarzeń sierpnia osiemdziesiątego roku.

Dziewczyna nacisnęła kilka guzików i na ścianie pojawił się obraz wąsatego mężczyzny z olbrzymim długopisem w ręce i znaczkiem Matki Boskiej w klapie. Z jego obydwu stron siedzieli uśmiechnięci mężczyźni z uniesionymi rękami, natomiast po przeciwnej stronie widać było grupę ludzi o szarych i zmęczonych twarzach, a uwagę zwracały ich pełne napięcia spojrzenia.

– No właśnie – sapnął z niezadowoleniem Jednojajowy. – To moment, od którego rewolucja poszła w złym kierunku. Na tym miejscu – wskazał na Wąsatego – powinien siedzieć mój brat. On nie dopuściłby do osadzenia jej na mieliźnie i do zaprzepaszczenia szansy na pozbycie się reżimowych dyktatorów.

– Ale... – Inteligent starał się zwrócić na siebie uwagę Jednojajowego.

– Żadnego ale! – kategoryczny głos Wyroczni nie pozwalał na dyskusję.

– Przecież to pani – nie dawał za wygraną Inteligent – kierowała procesem tych zmian.

– Bo uległam pokusie czynienia dobra, a poza tym – także wskazała na Wąsatego – postanowiłam wykreować tego przystojniaczka na narodowego bohatera. Przecież znacie moją słabość do kaprysów.

– Narodowy bohater? – Jednojajowy spojrzał z niechęcią na Wyrocznię. – Nie może być bohaterem ktoś, kto nie potrafił wyjąć miecza z pochwy, kto kolaborował z komunistami, kto...

Zwężające się powieki oraz zmarszczone czoło Wyroczni powstrzymały Jednojajowego przed dalszym wyliczaniem zarzutów stawianych Wąsatemu jako przywódcy Ruchu Społecznego. Moment jego zawahania wykorzystała Dziewczyna. Pokręciła czerwonym guzikiem i na ekranie pojawił się wylegający na ulicę tłum. Poruszali się w śmiertelnym milczeniu z uniesionymi palcami ułożonymi w kształcie litery „V”. Nad głowami ludzi latały wrony, a ich złowrogie krakanie budziło lęk. Na chwilę obraz zastąpiła biała plama, a kiedy znikła, ekran wypełniła postać Okularnika w mundurze z generalskimi szlifami. Z głośników rozległo się wycie syren, przerywane zgrzytem gąsienic.

– Najczarniejszy dzień w naszej wielowiekowej historii – skomentował Jednojajowy pojawienie się Okularnika. – Gorszy od wszystkich zbrodni Hitlera i Stalina. Wykreowany na bohatera elektryk udławił się łatwymi sukcesami i przedwczesnym smakowaniem władzy. Dureń zapomniał, że żadnej władzy nie oddaje się dobrowolnie, że dla niej ludzie dopuszczają się potwornych zbrodni na własnym narodzie. Ułomność jego intelektu i charakteru udzieliła się pozostałej hołocie – wskazał na ekran, na którym ponownie widać było maszerujący tłum – która nie zdobyła się na podjęcie walki w obronie ojczyzny. Obce im były patriotyczne uczucia, obcy honor i odwaga. Wrócili do zgiętych kolan i przetrąconego kręgosłupa, i w tej pozycji pozostają do dzisiaj.

– W naszej Komórce – zaoponowała Dziewczyna – mamy inną ocenę wydarzeń z mroźnej nocy grudniowej i jej późniejszych konsekwencji. Hołota, jak pan nazywa swoich rodaków, wykazała się emocjonalną dojrzałością, przedkładając szacunek do własnego życia nad porywczą fanfaronadę, a rozsądek nad fałszywą dumę i małostkowy honor. Prawdziwy patriotyzm nie przejawia się w porywczym sięganiu po szabelkę, lecz w miłości do ojczyzny i poszanowaniu jej moralnych i biologicznych wartości. To właśnie ta miłość uratowała kraj przed pożogą i bezsensownie przelaną krwią.

– Świadectwem honoru, patriotyzmu i miłości do ojczyzny jest ofiara z krwi – Jednojajowy mówił z wypiekami na twarzy. – Jezus złożył ją dla zbawienia ludzkości, a my mamy moralny obowiązek iść za jego przykładem. Kiedy ojczyzna znajduje się w niebezpieczeństwie, nie wolno się zastanawiać nad taką ofiarą.

– Pan – Dziewczyna odwróciła głowę w stronę Jednojajowego – nie odróżnia niebezpieczeństwa grożącego ojczyźnie od walki o władzę. W tamtą grudniową noc mówiono co prawda wiele o ojczyźnie, ale faktycznie zademonstrowano jedynie przywiązanie do władzy.

– Dosyć tego – stwierdziła stanowczo Wyrocznia. – Nie znajdujemy się na spotkaniu członków klubu dyskusyjnego.

– Lubię jasne sytuacje – Inteligent spojrzał na Wyrocznię, czekając zapewne na jej reakcję, a kiedy skinęła zezwalająco głową, kontynuował: – Czy dla braku ofiary krwi w tamtą grudniową noc, a także w późniejszym okresie mamy zmieniać historię?

– Czy nasza ojczyzna – wybuchnął Jednojajowy, uprzedzając Wyrocznię – ma po wsze czasy odgrywać rolę Chrystusa narodów wiszącego na krzyżu? Historia musi być zmieniona ze względu na sprawiedliwość dziejową i dla naprawienia krzywd poniesionych wskutek zdrady idei Sierpnia.

– Będzie pan mówił – głos Wyroczni brzmiał jak ostrzeżenie – kiedy na to pozwolę.

– Prosimy dalej – Szef spojrzał na Dziewczynę i wskazał na ekran.

Z nieba znikały wrony i pustoszały ulice. Na ekranie pojawił się duży stół w kształcie koła. Na jego widok Jednojajowy opuścił głowę i zakrył oczy. W reakcji na jego zachowanie Dziewczyna pokiwała z niesmakiem głową i wzruszyła ramionami. Podobnie zachował się Inteligent, który spojrzał wymownie na Szefa, lecz ten udawał zainteresowanie przelatującą muchą. Wyrocznia podeszła do Dziewczyny, przyciemniła zbyt jaskrawy obraz, po czym zwróciła się do Jednojajowego:

– Może się pan podzielić wrażeniem, jakie wywiera na panu ten mebel?

– Ten stół wywołuje we mnie tragiczne skojarzenia. To, to... – głos Jednojajowego wyrażał silne emocje. – Brak mi słów. Targowica końca dwudziestego wieku. Ugoda zawarta przez nikczemników, która pozostawiła komunistom władzę na długie lata. Oni – wskazał na Wąsatego i siedzących w jego pobliżu mężczyzn – oszukali społeczeństwo i wyrzekli się wolnej ojczyzny. Zatrzymali rewolucję, nim nabrała siły potrzebnej do przetrącenia kręgosłupa komunistycznego reżimu.

– Rewolucja bez rozlewu krwi...

– Kto tak mówi? – porywczość Jednojajowego nie pozwoliła Dziewczynie na dokończenie myśli. – Ci co zawarli tę nikczemną ugodę. A co innego mają mówić na swoje usprawiedliwienie? Że zhańbili ducha Sierpnia? Albo że chcieli uszczknąć dla siebie odrobinę władzy? Że zawiedli oczekiwania całego narodu? Albo że prywatę postawili ponad dobro publiczne i interes państwa?

Po naciśnięciu żółtego guzika przez Dziewczynę do pokoju weszły trzy kobiety ze sto–sami gazet na rękach. Ułożyły je na stole i, kłaniając się nisko Wyroczni, skierowały do wyjścia. Dziewczyna wzięła kilka z nich do ręki i zwróciła się do Jednojajowego:

– Opinia publiczna na całym świecie inaczej ocenia wydarzenia, które pan nazywa zdradą i kolaboracją – kładła przed Jednojajowym kolejne gazety, wskazywała palcem na tytuły wybite tłustym drukiem i czytała: – „Dojrzałość i rozwaga przywódców z obydwu stron barykady”, „Pokojowy i ewolucyjny proces demokratyzacji kraju”, „Transformacja ustrojowa po rewolucji bez rozlewu krwi”.

– Te pismaki – Jednojajowy wskazał na leżące przed nim gazety – należą do tego samego układu zdrady narodowej. To międzynarodowy spisek przeciwko zdrowej tkance naszego narodu. Totalitarny reżim można pokonać tylko krwawą rewolucją.

– Możemy wrócić – Inteligent spojrzał pytająco na Wyrocznię – do obrad Okrągłego Stołu?

– Jeżeli to konieczne?

Po usłyszeniu tych słów Inteligent puścił oko do Dziewczyny. Ta pokręciła jednym z guzików i na ekranie pojawił się ponownie okrągły mebel, a właściwie twarze uczestników biorących udział w obradach. Na dłużej kamera zatrzymała się na twarzach bliźniaków.

– Zapewne znaleźliście się przy tym stole przez pomyłkę?! – stwierdził kąśliwie Inteligent.

– My to co innego – Jednojajowy nie potrafił ukryć irytacji. – To była forma aktywnego oporu wobec obydwu stron okrągłostołowych negocjacji. Za naszą krytykę byliśmy prześladowani i nie obyło się bez prób zamachów na nasze życie – spojrzał wrogo na Dziewczynę i Inteligenta, po czym zwrócił się do Wyroczni: – Korzenie zdrady sięgają nawet tutaj.

 

Dziewczyna i Inteligent zareagowali wybuchem spontanicznego śmiechu. Także Szef odwrócił głowę, by ukryć widoczne na twarzy rozbawienie. Tymczasem Wyrocznia nakazała ruchem ręki wyłączenie komputera, a kiedy z ekranu zginął obraz, ziewnęła, po czym mówiła znudzonym głosem:

– Jeżeli przyjmiemy, że historia jest jak nurt rwącej rzeki, to waszym zadaniem – spojrzała na Dziewczynę i Inteligenta – będzie cofnięcie jej biegu i skierowanie jej do nowego koryta. Chyba nie będziecie mieli z tym żadnych problemów?

– Należymy do Komórki H1 i zadania wyznacza nam Szef – odburknęła Dziewczyna, chociaż zdawała sobie sprawę z tego, że jej przekora jest bezsensowna i że brzmi groteskowo.

– Rozczarowujesz mnie, moje dziecko – familiarny ton głosu Wyroczni z trudem maskował skrywane niezadowolenie.

– Jej – Inteligent stanął w obronie Dziewczyny – chodziło o pewne reguły postępowania. Taką regułą jest żelazna dyscyplina, jaka panuje w naszej Komórce. Szef trzyma nas...

– Znam waszego Szefa – przerwała jego dalszy wywód Wyrocznia i dokończyła wyniośle: – A także wasze miejsce w szeregu.

2

Jednojajowy siedział za biurkiem z głową wspartą na dłoniach. I tylko przeciągłe westchnienia pozwalały przypuszczać, że nie uciął sobie drzemki. Po dłuższej chwili podniósł głowę, zapewne dla sprawdzenia obecności Dziewczyny i Inteligenta. Ci przestępowali z nogi na nogę, spoglądając wymownie na wygodne fotele. Kiedy Jednojajowy uniósł kolejny raz głowę, Dziewczyna usadowiła się w fotelu i zachęciła do tego samego Inteligenta.

– Przepraszam – usłyszeli zmęczony głos Jednojajowego. – Nie było moim zamiarem trzymanie was na nogach. Jestem całkowicie pochłonięty myślami – zakończył usprawiedliwiająco.

Po tych słowach Jednojajowy ponownie schował głowę w dłoniach, zaś Dziewczyna i Inteligent wyciągnęli się wygodnie w fotelach, oparli głowy na miękkich poduchach oraz zamknęli oczy. Otwierali je na każdy ruch Jednojajowego, a jego tkwienie do ulubionej pozycji kwitowali wielkodusznymi uśmieszkami.

– Pisanie historii na nowo nie jest wcale łatwym zajęciem – usłyszeli niespodziewanie rześki głos Jednojajowego. – Mam pustkę w głowie, jakby mi ktoś wyczyścił pamięć. Jakiś dziwny rodzaj amnezji. Chyba – zwrócił się do Dziewczyny, wskazując na klawiaturę i ekran – będzie mi pani musiała przypomnieć to wszystko, co się wydarzyło w okresie ostatnich dwudziestu pięciu lat.

W odpowiedzi Dziewczyna pokręciła przecząco głową. Na ten gest Jednojajowy zareagował przyjęciem wyniosłej postawy, a następnie złowrogim sapnięciem. Ponieważ Dziewczyna w dalszym ciągu nie podnosiła się z fotela, wskazał na monitor i szepnął głosem nie znoszącym sprzeciwu:

– Rusz dupę, kobieto!

Ta ponownie zaprzeczyła ruchem głowy, lecz popchnięta przez Inteligenta podeszła do komputera. Kiedy rozjaśniony na chwilę ekran przykryła ciemna plama, wróciła na fotel.

– Co to jest? – zirytował się Jednojajowy.

– To samo, co z pana pamięcią – pospieszył z odpowiedzią Inteligent, po czym wskazał na komputer. – Wirus będący odpowiednikiem ludzkiej amnezji.

– Przecież macie ze mną i moim bratem zmieniać historię naszej ojczyzny?

– I mamy zamiar wypełnić to zadanie – zapewniła Dziewczyna.

– Ale... – z bezradności Jednojajowy rozłożył ręce i wyznał szczerze: – Pogubiłem się w tych ciemnych zakamarkach, z których dochodzą mnie złowrogie pomruki i szyderczy śmiech historii. Wszędzie natrafiam na mur wrogości, odporny na moje kruche pięści. Wiem, czego chcę, lecz nie wiem, od czego zacząć. Jakaś choroba poraziła – wskazał na zdjęcie brata – nasze umysły.

– Na spotkaniu u Wyroczni – szydził Inteligent – nie miał pan podobnych wątpliwości.

– To co innego – machnął nerwowo ręką. – Głoszenie kontrowersyjnych poglądów, a szczególnie krytykowanie wrogów to moja największa umiejętność i ulubione zajęcie.

– Wyrocznia dała panu szansę zmierzenia się z tymi poglądami – szydził dalej Inteligent.

– I zbudowania ojczyzny na ich wzór – dodała Dziewczyna.

– Mojemu bratu – Jednojajowy wziął do ręki portret Bliźniaka – marzy się państwo monarchiczne z tronem dynastycznym.

– Niestety – Dziewczyna rozłożyła ręce, sugerując bezradność. – Nasza uprawnienia są ograniczone do daty waszego urodzenia.

– Dynastia w kręgu naszego rodu? – rozmarzył się Jednojajowy. – Przyznajcie, że to brzmi słodko i kusząco.

– Wskrzeszanie monarchii nie jest dobrym pomysłem.

– Myli się pan – Jednojajowy spojrzał nieprzyjaźnie na wyrażającego ten pogląd Inteligenta. – Ludzie to durnie, przyjmą wszystko, trzeba im tylko podsunąć odpowiednie opakowanie. Jeżeli zaczniemy ich bombardować informacjami o dobrodziejstwach monarchii, znajdą się tacy, którzy odkurzą swe szlacheckie herby i pociągną lokomotywę restytucji królestwa.

– Korona jest jedna – Dziewczyna uśmiechała się ironicznie – a was dwóch. Będziecie ją nosić na zmianę?

Zaciśnięte zęby Jednojajowego, a także pulsujące mięśnie na policzkach nie budziły wątpliwości, że jego poczucie tolerancji osiągnęło apogeum. Tym cyborgom, za jakich uważał Dziewczynę i Inteligenta, wyraźnie brakowało usłużności lokaja i bezwzględnego szacunku dla jego osoby i pomysłów. Tymczasem w swoim otoczeniu nie znosił ludzi o skrystalizowanych poglądach i umiejętności samodzielnego myślenia. Te dwa obszary intelektualnego kunsztu były zarezerwowane dla niego, a kto tego nie rozumiał, wylatywał z gry. Pobłażliwy uśmiech i złośliwe ogniki w oczach sugerowały, że zamierzał ich poddać próbie bezwzględnej lojalności i służalczości. Przeszedł pod ścianę, oczami zmierzył odległość dzielącą go od Dziewczyny i Inteligenta, po czym rzucił wyniośle przed siebie:

– Widzicie, gdzie ja stoję?

– Yhm – przytaknęli.

– A widzicie odległość, która nas rozdziela?

– Yhm.

– To wyciągnijcie z tego wnioski na przyszłość. Nie lubię się powtarzać.

Ostrzeżenie Jednojajowego rozbawiło Dziewczynę. Przez Komórkę H1 przewijało się wielu dupków, ale taki palant trafiał się pierwszy raz. Mały móżdżek z dużą zawartością drożdży, który zapomniał, że systematyczne pączkowanie potrafi rozsadzić najtwardszą czaszkę. Postanowiła zatem utemperować jego pyszałkowate ambicje, lecz kiedy otwierała usta, poczuła na swym ramieniu dłoń Inteligenta. Odwróciła głowę. Jego twarz i oczy nie wyrażały żadnego stanu emocjonalnego. Skinęła ze zrozumieniem głową. Od pewnego czasu zbyt łatwo poddawała się nastrojom i na arogancję Jednojajowego chciała odpowiedzieć tym samym.

– Przegrzewasz chip H1 – wyczytała z jego ust.

3

Na bramę stoczni nacierał tłum ciekawskich. Napór odpierali milicjanci w pełnym rynsztunku i z uniesionymi w górę pałkami. Od wylotu ulicy posuwała się kolumna pojazdów gąsienicowych. Jeden z milicjantów zamachnął się pałką na Jednojajowego, ale pod naporem sporej garstki młodych mężczyzn upadł na ziemię.

– Dziękuję – Jednojajowy wzniósł oczy do nieba i dokończył: – Mógł mi zrobić krzywdę.

– Uciekajmy – Dziewczyna wskazała na grupę nacierających milicjantów – bo nas wdepczą w jezdnię.

Po przebiegnięciu kilkunastu kroków Jednojajowy złapał się za prawą pierś i oddychał przez szeroko rozwarte usta. Inteligent wziął go pod rękę, by zapobiec ewentualnemu upadkowi. Tymczasem Dziewczyna wysforowała się do przodu i zatrzymała dopiero przy grupie mężczyzn w kombinezonach, dowodzonych przez umundurowanego milicjanta w randze porucznika.

– Pomocy – wrzasnęła do porucznika. – Jesteśmy dziennikarzami telewizji, ale ta – wskazała w stronę bramy – hołota usiłowała nas pobić.

– A gdzie macie sprzęt? – zapytał rezolutnie któryś z cywili.

– Część nam zabrali, a resztę zgubiliśmy, ratując się ucieczką.

– Macie jakieś dokumenty? – nie dowierzał jej zapewnieniom porucznik.

– Oczywiście – wcisnęła mu do ręki legitymację służbową telewizji.

– On musi do szpitala – Dziewczyna wskazała na Jednojajowego, a rozpacz w jej głosie była przejmująca.

– To na co czekacie? – padło z ust porucznika.

Klatka schodowa śmierdziała moczem i stęchlizną. Jednojajowy usiadł na schodach, schował twarz w dłonie i ciężko oddychał. Dziewczyna patrzyła na niego z politowaniem, ale także z niechęcią. Nie budził w niej sympatii, a jego nieustanna pyszałkowatość doprowadzała do irytacji.

– Musimy się dostać na teren stoczni – zdecydował Jednojajowy, nie odrywając rąk od twarzy.

– Idziemy – Inteligent skierował się do wyjścia.

– Dokąd?

– Zadaje pan głupie pytania – zganiła go Dziewczyna, po czym dodała pod nosem – I taki facet chce zmieniać historię?

Zatłoczone ulice i ulewny deszcz nie pozwalały na szybką jazdę. Upłynęło zatem sporo czasu, nim dotarli do niewysokiego budynku, za którym znajdowała się przystań przystosowana do postoju niewielkich jednostek pływających. Motorówka zapaliła dopiero po kilku próbach. Jednojajowy zatkał palcami nos, spoglądając z wyrzutem na Inteligenta.

– Śmierdzi panu? – zaatakowała go Dziewczyna.

– Nie znoszę zapachu ropy – potwierdził.

– Rewolucji nie robi się zza mównicy lub w ciepłym fotelu – skwitowała Dziewczyna.

Motorówka poruszała się między kadłubami statków. Niespodziewanie znaleźli się obok wojskowej korwety, z której padła komenda do wyłączenia silnika motorówki i wejścia na pokład w celu kontroli.

– Zaczekajcie na mnie – polecił Inteligent, wspinając się na łódź.

– Ale on – Jednojajowy wskazał na dowódcę korwety – kazał nam wszystkim...

– Siedź pan cicho – Dziewczyna pchnęła Jednojajowego na miejsce opuszczone przez Inteligenta. – Im mniej będzie pan mówił, tym lepiej dla rewolucji.

Na motorówce pojawiło się dwóch marynarzy, którzy pomogli Jednojajowemu i Dziewczynie wdrapać się na pokład korwety, a sami popłynęli motorówką do brzegu. Po opłynięciu kilku statków znaleźli się obok suchego doku. Od brzegu zbliżała się gumowa łódź z dwoma wioślarzami. Kapitan korwety szepnął do Inteligenta:

– Popłyniecie z nimi do brzegu.

– Jesteście pewni, że to nie są jacyś konfidenci? – upewniał się Jednojajowy.

– Autentyczni Esbecy – zażartowała Dziewczyna. – Cieszą się z tego, że będą mieli okazję poznać swego generała ze stolicy.

– O kim pani mówi? – przerażenie w głosie Jednojajowego wprawiło Dziewczynę w dobry nastrój.

– Przygotujcie się do opuszczenia pokładu – polecił kapitan, udaremniając niechybny konflikt między Dziewczyną a Jednojajowym.

Ponton dobił do brzegu, nie wzbudzając zainteresowania stojących opodal stoczniowców. Podczas wychodzenia na brzeg jeden z wioślarzy podał Inteligentowi kartkę z wyrysowanymi odręcznie znakami topograficznymi.

– Ułatwi wam – wyjaśnił, wskazując na kartkę – znalezienie drogi do sali BHP. Tam rozstrzygają się w tej chwili losy strajku.

– Chciał pan powiedzieć rewolucji? – poprawił go Jednojajowy.

– Jeden chuj – odpalił wioślarz.

W sali znajdowało się kilkanaście osób. Większość stanowili mężczyźni w kombinezonach. Tylko w otoczeniu wąsatego mężczyzny siedziała dwójka „inteligentów” w garniturach i pod krawatami. W oczy rzucał się siedzący z tyłu mężczyzna tęgiej postury, w dżinsowej koszuli. Z boku stołu stała kobieta niewysokiego wzrostu, która próbowała przekrzyczeć rozgadane towarzystwo.

Weitere Bücher von diesem Autor